Rozdział 30
Finally ten 30!! xD ten to... nie zrobię go dłuższego bo takie dłuuugie, że dłuugie będą co 25 rozdziałów xD to miłego czytania moje drogie czytelniczki i ty Maja :* haha xD <3 Koffam was.
Z perspektywy Rossa:
- No... tak... - Przyznałem wreszcie... przy niej cała moja pewność siebie gasła... tak bardzo ją kocham, że chcę być dla niej ideałem. Zaraz zaraz. Co Laura tu robi? Rydel... to ona musiała ją zawołać.
- Co ty ze sobą robisz Rossy? - Powiedziała jej delikatnym głosikiem.
- Ja... chciałem zapomnieć o problemach... ja... no...
- Wiem co Michell zrobił, ale to nie powód żeby od razu zaczynać ćpać. - Nie unosiła się.
- Mi nie chodzi o to co ten dupek zrobił... znaczy nie tylko o to.
- A o co jeszcze? - Zdziwiła się... Delly jej nie powiedziała, właśnie wtedy mina mojej siostry zmieniła się na strasznie poważną.
- O to co 2 tygodnie temu zrobił Ratliff...
- A co zrobił? Rydel...
- Eee... no... - Zaczęła niepewnie. - Nie chcę wracać do przeszłości. - Uśmiechnęła się niewinnie, ja tylko westchnąłem.
- Ten kretyn spił się i ją uderzył! - Wybuchłem.
- Co? - Jej wzrok w kilka chwil skierował się ku mojej siostrzyczce, a ona poszła do siebie dość szybkim krokiem.
- To co słyszysz! - Chciałem już wyjść z domu, ale ukochana mnie zatrzymała.
- Rossy... - Tak za nią tęskniłem... tak bardzo chciałem ją teraz pocałować... - To co robisz... ty... musisz przestać! - Jej oczy się zaszkliły.
- Laura! Nie płacz!... ja obiecuję spróbować z tym skończyć... ale... ciężko mi... ja muszę to brać... inaczej czuję się cały czas... głodny. - Zwierzyłem się jej... tylko przy niej potrafiłem być szczery, ona się uśmiechnęła i pocałowała mnie w policzek. - Tylko tyle? - Byłem smutny. Byliśmy strasznie blisko siebie.
- Tak. - Zaśmiała się, a ja postanowiłem działać i pocałowałem ją namiętnie, a dziewczyna się nie opierała. W końcu się odkleiliśmy. - Gdzie jeszcze trzymasz je?
- Nie trzymam, kupuję na żywca. - Przyznałem.
- Mogę Ci uwierzyć? - Spytała.
- Czy ja Cię kiedyś okła... nieważne... tak możesz mi wierzyć. - Uśmiechnąłem się, a dziewczyna położyła mnie do łóżka. Zasnąłem bardzo szybko...
- Co ty ze sobą robisz Rossy? - Powiedziała jej delikatnym głosikiem.
- Ja... chciałem zapomnieć o problemach... ja... no...
- Wiem co Michell zrobił, ale to nie powód żeby od razu zaczynać ćpać. - Nie unosiła się.
- Mi nie chodzi o to co ten dupek zrobił... znaczy nie tylko o to.
- A o co jeszcze? - Zdziwiła się... Delly jej nie powiedziała, właśnie wtedy mina mojej siostry zmieniła się na strasznie poważną.
- O to co 2 tygodnie temu zrobił Ratliff...
- A co zrobił? Rydel...
- Eee... no... - Zaczęła niepewnie. - Nie chcę wracać do przeszłości. - Uśmiechnęła się niewinnie, ja tylko westchnąłem.
- Ten kretyn spił się i ją uderzył! - Wybuchłem.
- Co? - Jej wzrok w kilka chwil skierował się ku mojej siostrzyczce, a ona poszła do siebie dość szybkim krokiem.
- To co słyszysz! - Chciałem już wyjść z domu, ale ukochana mnie zatrzymała.
- Rossy... - Tak za nią tęskniłem... tak bardzo chciałem ją teraz pocałować... - To co robisz... ty... musisz przestać! - Jej oczy się zaszkliły.
- Laura! Nie płacz!... ja obiecuję spróbować z tym skończyć... ale... ciężko mi... ja muszę to brać... inaczej czuję się cały czas... głodny. - Zwierzyłem się jej... tylko przy niej potrafiłem być szczery, ona się uśmiechnęła i pocałowała mnie w policzek. - Tylko tyle? - Byłem smutny. Byliśmy strasznie blisko siebie.
- Tak. - Zaśmiała się, a ja postanowiłem działać i pocałowałem ją namiętnie, a dziewczyna się nie opierała. W końcu się odkleiliśmy. - Gdzie jeszcze trzymasz je?
- Nie trzymam, kupuję na żywca. - Przyznałem.
- Mogę Ci uwierzyć? - Spytała.
- Czy ja Cię kiedyś okła... nieważne... tak możesz mi wierzyć. - Uśmiechnąłem się, a dziewczyna położyła mnie do łóżka. Zasnąłem bardzo szybko...
Z perspektywy Rikera:
Wstałem o godzinie 10 i poszedłem sprawdzić co tam u mojej kochanej rodzinki. Rydel spała, Ross o dziwo też, Rocky siedział u siebie i sms'ował z Ashley.
- Hej brat! Za smsy zagraniczne się więcej płaci. - Powiedziałem z drwiną, a on mnie tylko rzucił poduszką. - Ja nawet nie chcę wiedzieć co ty tam wypisujesz.
- Oj już siedź cicho. - Przewrócił oczami, a ja wyszedłem, zszedłem na dół i położyłem się na kanapie włączając tv... nic ciekawego nie leciało więc postanowiłem, że zrobię sobie śniadanie. Przygotowałem całą tacę kanapek i położyłem na środku salonu. - Te głodomory jak zejdą to pewnie sobie nie zrobią. - Powiedziałem i zacząłem pałaszować. O godzinie 11 wstała Cassidy, od razu się przywitaliśmy pocałunkiem i blondynka usiadła ja objąłem ją i zaczęła jeść śniadanie, które wcześniej przygotowałem.
- Co tam u mojej królewny? - Spytałem z uśmiechem.
- A jest dobrze... - Odwzajemniła go... hmmm...
- Na pewno? - Dopytywałem.
- Umm... Tak. - Odparła i dała mi buziaka w policzek... te dziewczyny, wiedzą jak uśpić moją czujność.
- Udajmy, że Ci wierzę. - Zaśmiałem się i ruszyłem w stronę swojego pokoju gdyż zorientowałem się, że jestem w samych bokserkach... Wróciłem ubrany w niebieską koszulkę i ciemne jeansy, oraz niebieskie conversy [Taki tam niebieski zestawik :3 - Od aut. xd].
- Wolałam Cię bez koszulki. - Zaśmialiśmy się oboje.
- Uuuu... jak miło. Wiesz, zawsze mogę ją zdjąć. - Uśmiechnąłem się zalotnie.
- Może nie, bo właśnie Delly idzie. - Pokazała ręką na blondynkę, która właśnie ledwo przytomna schodziła po schodach.... przyznam, że wyglądała... marnie.
- Rydel...coś się stało?
- No... nie mogłam spać w nocy. Miałam ciągle jeden i ten sam koszmar. - Przytuliłem siostrę.
- Lepiej?
- Lepiej. Głodny nie jesteś sobą! Snickers i jedziesz dalej! - Cała nasza trójka wybuchła śmiechem. [Taka tam autoreklama xd - od aut.]
- Hej! Mam pomysł! - Zaczęła Cassy.
- Hmm? - Zaciekawiłem się.
- Wyskoczmy gdzieś razem... we trójkę. Widać, że zestresowałaś się tą całą sytuacją i chciałabym żebyś się rozerwała ze swoim kochanym braciszkiem. - Uśmiechnęła się.
- No... wiesz miło, ale umówiłam się już z... Ratliffem. - Powiedziała i poszła do siebie.
- Okej. - Rzuciłem tylko i wyszliśmy...
- Gdzie najpierw? - Spytała blondynka.
- Hmmmm... może pochodzimy sobie po mieście?
- Ok. - Ruszyliśmy w stronę centrum, bo nasz hotel był na tak jakby to ująć "zadupiu"...
_______________
Sory, że krótki, ale czas mnie nagli! A na moim złomie nie da się pisać z włączonym skajpem xd
- Okej. - Rzuciłem tylko i wyszliśmy...
- Gdzie najpierw? - Spytała blondynka.
- Hmmmm... może pochodzimy sobie po mieście?
- Ok. - Ruszyliśmy w stronę centrum, bo nasz hotel był na tak jakby to ująć "zadupiu"...
_______________
Sory, że krótki, ale czas mnie nagli! A na moim złomie nie da się pisać z włączonym skajpem xd
Hah, Boski ten Rozdzialik. ^^
OdpowiedzUsuńJak byś miała czas Zapraszam na mojego bloga i Izy: http://just-friends-or-something-more-auslly.blogspot.com/
Przed chwilą dodałam prolog. ;)
Swietny rozdzial <33
OdpowiedzUsuńTak sie ciesze, ze Rossy chce walczyc z uzaleznieniem
I to z milosci do Laury <33
Gdyby nie ona pewnie dalej by sie trul
Czekam na next. Mam nadzieje, ze bedzie jak najszybciej