Rozdział 22
Z perspektywy Ross'a:
- "Co to była za dziewczyna? Przecież ona nie pasuje do mojego głupiutkiego braciszka." - Zastanawiał się blondyn i oglądał telewizję, latał po kanałach aż natrafił na glee. 16 odcinek 2 sezonu, właśnie się zaczynało. - A co tam obejrzę sobie, w końcu mój braciszek tam występuje. - Odcinek tradycyjnie rozpoczął się piosenką "Misery", która od razu przypadła Rossowi. Właśnie Blain i Kurt rozmawiali, gdy nagle do pomieszczenia wparował Riker.
- Hej młody co robisz? - Spytał.
- A oglądam glee.
- Który odcinek? - Spytał patrząc na ekran.
- 16, 2 sezon.
- Aaa to ten, w którym ten... no Blain i Kurt się pocałują.
- Możesz nie zdradzać co się stanie? - Powiedział i wrócił do bacznego oglądania serialu. Najstarszy przewrócił oczami i ruszył do siebie do pokoju. Chwycił swój telefon i zaczął się nim bawić. Blondyn cały czas oglądał serial... właśnie mieli się całować i do pokoju weszły Cassidy i Rydel. Mimo to chłopak patrzył się na telewizor jak głupi na muchę.
- ROSS! - Krzyczy siostra, ten jak oparzony odskakuje.
- CO!? - Odkrzykuje.
- Cooo tam rooobisz? - Spytała z ironią w głosie.
- Oglądam glee. Zaraz mają się zacząć regionalne. - Oznajmił.
- Ja to chętnie obejrzę, w końcu mój najukochańszy braciszek tam gra.
- Hmm... Oglądałam to kiedyś... ale nie widziałam nigdy 3 sezonu... no nic chętnie sobie przypomnę o co w tym chodziło. - Oznajmiła Cassidy i dosiadła się do rodzeństwa. Była godzina 23 i serial się skończył, a Riker właśnie wyszedł z pokoju żeby się umyć, z łazienki wyszedł na samych bokserkach co widać skrępowało Cassidy.
- Nie bój się, to u nas normalne. - Rzucił Ross i ruszył do siebie. Najstarszy bez słowa pociągnął siostrę do swojego pokoju... Oczywiście Rossy nie byłby sobą gdyby nie podsłuchiwał.
- Rydel... A teraz śpiewaj jak na spowiedzi.
- O co Ci chodzi?
- Gadaj co jej powiedziałaś.
- Nic...
- RYDEL!! - Uniósł się tak, że nawet przyjaciółka blondyna mogła to usłyszeć, podeszła do drzwi i podsłuchiwała razem z chłopakiem.
- Po 1 uspokój się... - Nastała chwila ciszy, Riker widocznie się uspokajał. - Już? Po 2 nic jej nie powiedziałam, jeśli nie potrafisz mi bracie zaufać to już nie mój problem. - Chwyciła za klamkę, dwójka spojrzała na siebie i rzucili się jedno na kanapę, drugie do swojego pokoju.
- Eemm... Delly?
- Hm?
- Przepraszam. - Przytulił swoją siostrę.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnęła się czule i ruszyła w stronę swojego pokoju. - Aha i Cassy zostaje u nas na noc! - Powiedziała i pokazała dziewczynie, że ma iść za nią. Ta dała jej jakąś piżamę, a ona poszła do łazienki... około godziny 24 wszyscy już leżeli w łóżkach i spali.
Blondyn wstał około godziny 9. Był wypoczęty a za 2 dni mieli koncert, postanowił przejść się po Polsce. - "Jestem w Warszawie, raczej nie ma tu żadnego morza." - Pomyślał, był przecież środek lipca i trochę gorąco. Postanowił wrócić do hotelu. W holu zastał płaczącą dziewczynę, była to ta sama która odwiedziła wczoraj jego brata, postanowił do niej podejść. - Hej... mała co jest?
- A... nic... nie ważne... - Płakała.
- Opowiadaj, ale to już. - Objął dziewczynę ramieniem, nie lubił kiedy dziewczyny płaczą, wtedy i jemu robiło się smutno, na pewno nie przeszedłby obojętnie obok smutnej dziewczyny... zwłaszcza ładnej. Brunetka uspokoiła się i oboje ruszyli do tymczasowego lokum zespołu, weszli do pokoju Rossa i dziewczyna wszystko mu opowiedziała.
- Chodzi o mojego chłopaka... To taki brunet, ładny... ma na imię Michell... - Wtedy coś go trzasnęło.
- Jak wygląda. - Ona pokazała mu zdjęcie... To był ten sam chłopak... przyjaciel Laury i Rossa.
- Zdradzał mnie z jakąś lafiryndą, niby jego przyjaciółką.
- A ta dziewczyna? Jak ma na imię?
- Violetta... - Wtedy Rossem coś zadygotało... Ten frajer chciał być z Laurą mimo, że miał dziewczynę?? Do tego szybko się pocieszył po swojej "ukochanej" - Nie widzieliśmy się długi czas, ja tak za nim tęskniłam...
- Nie martw się mała. Ten frajer zapłaci za to co zrobił, nie tylko tobie, ale Violetcie bo to moja przyjaciółka... a ten cały idiota to przyjaciel mojej... byłej dziewczyny. - Powiedział i natychmiast wyparował z pokoju, wtedy wszedł Rocky, nawet nie zdążył o nic zapytać, a blondyna już nie było w domu.
- Eee... Co się stało? - Spytał Rocky.
- To ty masz chłopaka?
- Miałam... - Pokazała mu zdjęcie... - Znasz go? - Złapał kawałek papieru w rękę i bacznie się mu przyglądał...
- Zna... znam... ale Michell to fajny gość, nie zrobiłby czegoś takiego. - Dziwił się.
- Jak widać mógł.
- Oj no już nie płacz... mała.
- Zauważyłam, że oboje na dziewczyny mówicie mała... - Spostrzegła.
- To u nas rodzinne. Riker tak mówi do Cassidy. My tak nazywamy dziewczyny, które wpadły nam w oko.
- To czemu Ross mnie tak nazwał?
- Ross tak mówi do wszystkich ładnych dziewczyn. - Uśmiechnął się czule. - To może skoczymy gdzieś żebyś się rozerwała? Już wiem! Do kina.
- A na co?
- Hmmm... może na horror? O! Może "Koszmar Z Ulicy Wiązów", albo "Moje Super Krwawe Urodziny". - Powiedział sprawdzając w telefonie recenzje różnych filmów.
- "Moje Super Krwawe Urodziny" brzmi fajnie, chodźmy. - Ruszyli, już po zaledwie 5 minutach byli w kinie. Brunet kupił bilety i popcorn, oraz colę. - Zaczyna się dopiero za 20 minut.
- Mamy czas żeby się lepiej poznać...
- Co chcesz o mnie wiedzieć? Mam zielone oczy, urodziny wypadają mi dzisiaj...
- Poważnie? To urodziny masz takie trochę do kitu.
- Już nie... - Uśmiechnęła się, a ten odwzajemnił go. Nawet nie zauważyli jak minęło 20 minut i musieli już się zbierać... Trochę filmu już zleciało a parę bardziej on śmieszył niż straszył... W pewnym momencie komuś odcięto głowę i pewna osoba w ostatnim rzędzie wybuchła śmiechem wszyscy się odwrócili i spojrzeli. Była to blondynka, wyglądała na 18 lat. Przychodzi obsługa kina i wyprasza ją z sali.
- Niektórzy ludzie są dziwni. - Rzekł Rocky.
- Nie tak jak wy. - Brunetka przewróciła oczami i oglądała dalej. Film skończył się około 13 więc mieli jeszcze prawie cały dzień, ale nie chciało im się nic robić i wrócili do hotelu i ruszyli do pokoju chłopaka. W domu byli wszyscy oprócz Rossa...
- A Ross gdzie?
- Nie wiem nie widziałem go dziś. - Powiedział najstarszy, który starał się uspokoić już zmartwioną siostrę.
- Kurde to on jeszcze nie wrócił?
- Rocky... Ty coś wiesz?? - Delly podeszła do niego.
- Eee... no ten około 10 Ross wyszedł... nie wiem po co ani gdzie, wiem tylko, że przed tym rozmawiał z Ash.
- Nie odbiera telefonów, ani nie oddzwania, coś się musiało stać! - Wkurzyła się blondynka.
- Ja muszę iść. - Powiedziała. - Wiem gdzie jest Ross, ale nie idź za mną i zaufaj mi. - Szepnęła Ashley do Rocky'ego i pomachała na pożegnanie wszystkim. Brunet posłusznie został i również pocieszał smutną siostrę. Nagle z pokoju wychodzi Ell. Nic nie powiedział, bo widział po minach, że blondyna jeszcze nie ma. Jedynie Cassidy siedziała u siebie i cały czas próbowała się do niego dodzwonić, ponieważ przyjaciółka nie miała na to siły.
- Eee... Co się stało? - Spytał Rocky.
Z perspektywy Rocky'ego:
- A... nic, chodzi o mojego chłopaka. - Wtuliła się w bruneta.- To ty masz chłopaka?
- Miałam... - Pokazała mu zdjęcie... - Znasz go? - Złapał kawałek papieru w rękę i bacznie się mu przyglądał...
- Zna... znam... ale Michell to fajny gość, nie zrobiłby czegoś takiego. - Dziwił się.
- Jak widać mógł.
- Oj no już nie płacz... mała.
- Zauważyłam, że oboje na dziewczyny mówicie mała... - Spostrzegła.
- To u nas rodzinne. Riker tak mówi do Cassidy. My tak nazywamy dziewczyny, które wpadły nam w oko.
- To czemu Ross mnie tak nazwał?
- Ross tak mówi do wszystkich ładnych dziewczyn. - Uśmiechnął się czule. - To może skoczymy gdzieś żebyś się rozerwała? Już wiem! Do kina.
- A na co?
- Hmmm... może na horror? O! Może "Koszmar Z Ulicy Wiązów", albo "Moje Super Krwawe Urodziny". - Powiedział sprawdzając w telefonie recenzje różnych filmów.
- "Moje Super Krwawe Urodziny" brzmi fajnie, chodźmy. - Ruszyli, już po zaledwie 5 minutach byli w kinie. Brunet kupił bilety i popcorn, oraz colę. - Zaczyna się dopiero za 20 minut.
- Mamy czas żeby się lepiej poznać...
- Co chcesz o mnie wiedzieć? Mam zielone oczy, urodziny wypadają mi dzisiaj...
- Poważnie? To urodziny masz takie trochę do kitu.
- Już nie... - Uśmiechnęła się, a ten odwzajemnił go. Nawet nie zauważyli jak minęło 20 minut i musieli już się zbierać... Trochę filmu już zleciało a parę bardziej on śmieszył niż straszył... W pewnym momencie komuś odcięto głowę i pewna osoba w ostatnim rzędzie wybuchła śmiechem wszyscy się odwrócili i spojrzeli. Była to blondynka, wyglądała na 18 lat. Przychodzi obsługa kina i wyprasza ją z sali.
- Niektórzy ludzie są dziwni. - Rzekł Rocky.
- Nie tak jak wy. - Brunetka przewróciła oczami i oglądała dalej. Film skończył się około 13 więc mieli jeszcze prawie cały dzień, ale nie chciało im się nic robić i wrócili do hotelu i ruszyli do pokoju chłopaka. W domu byli wszyscy oprócz Rossa...
- A Ross gdzie?
- Nie wiem nie widziałem go dziś. - Powiedział najstarszy, który starał się uspokoić już zmartwioną siostrę.
- Kurde to on jeszcze nie wrócił?
- Rocky... Ty coś wiesz?? - Delly podeszła do niego.
- Eee... no ten około 10 Ross wyszedł... nie wiem po co ani gdzie, wiem tylko, że przed tym rozmawiał z Ash.
- Nie odbiera telefonów, ani nie oddzwania, coś się musiało stać! - Wkurzyła się blondynka.
- Ja muszę iść. - Powiedziała. - Wiem gdzie jest Ross, ale nie idź za mną i zaufaj mi. - Szepnęła Ashley do Rocky'ego i pomachała na pożegnanie wszystkim. Brunet posłusznie został i również pocieszał smutną siostrę. Nagle z pokoju wychodzi Ell. Nic nie powiedział, bo widział po minach, że blondyna jeszcze nie ma. Jedynie Cassidy siedziała u siebie i cały czas próbowała się do niego dodzwonić, ponieważ przyjaciółka nie miała na to siły.
Z perspektywy Rikera:
Mijały kolejne godziny, było około 15, Rydel już zaczęła płakać.
- Mam dość! - Powiedział nagle Ratliff i wyszedł z domu. Delly spojrzała tylko na najstarszego i on ruszył za nim.
- Ej Ell! Gdzie idziesz?
- Znaleźć tego idiotę.
- Wiesz gdzie on jest? Nie masz po co szukać! Uspokój się.
- Nie mogę. Nie zrozumiesz. - Poszedł dalej. Jednak blondyn nie ustępował.
- Hmm... Zrozumiałem Rydel to Ciebie tym bardziej o co chodzi? - Brunet tylko spojrzał na przyjaciela z miną "ty już dobrze wiesz o kogo mi chodzi". - Chodzi o Delly prawda? - Przyjaciel milczał, poszedł na najbliższą ławkę i usiadł na niej chowając twarz w swoje dłonie, po chwili złapał się za włosy.
- Tak chodzi o Rydel... o ten pocałunek w szpitalu, o wszystko! Ona jednak miała rację, ja nie kocham Kelly... może kiedyś, zauroczenie. Ona nigdy przy mnie nie była, ale za to Delly tak. Nic nie wiedziałem dopóki mnie nie pocałowała... wtedy poczułem się dziwnie... dobrze... Nie wiem jak nazwać to.
- Jest na to jedno słowo... no okej dwa. Zakochałeś się. - Blondyn uśmiechnął się do przyjaciela.
- Chyba tak... i jak zobaczyłem, że ona płacze nie mogłem tego znieść, chciałem go znaleźć! - Nagle Riker zaczął grzebać coś w telefonie.
- Znalazłem go. Nie wyłączył swojego iPhona sierota. - Powiedział i poszedł przed siebie. Po 20 minutach doszli do domu, był biały i wydawał się duży. Ze środka wydobył się trzask tłuczonego wazonu, chłopacy wiedzieli, że nie wypada ale weszli z buta i zobaczyli... Właśnie tego się bali... zobaczyli Rossa, z nosa leciała mu krew, na podłodze obok niego leżał... Michell? - ROSS! - Wrzasnął i unieruchomił blondyna. - Spadaj stąd i przyjdź za 2 godziny! - Powiedział znów, a brunet posłusznie wyszedł, Ell zamknął za nim drzwi. Blondyn wypuścił brata.
- Po co tu przyszliście. - Powiedział z wyrzutem.
- Po co?! Rydel się martwi przez Ciebie płacze, jest bliska załamaniu, a ty jeszcze masz za złe, że tu przyszliśmy!? - Uniósł się ich przyjaciel.
- Ja... nie wiedziałem, że tak się martwi... wracajmy do domu. - Powiedział ze skruchą w głosie, najstarszy nawet się słowem nie odezwał odkąd brunet wyszedł. Kiedy wreszcie dotarli do hotelu Rydel najpierw rzuciła się na najmłodszego, a potem uściskała Rikera i Ratliffa.
- Dziękuję. - Powiedziała i pomogła Rossowi zmyć krew z twarzy.
- Delly dam so... - Urwał kiedy zobaczył jak siostra na niego patrzy.
- Nawet się nie odzywaj! - Powiedziała, a ten zamilkł. O godzinie 20, cała szóstka siedziała przed telewizorem i oglądali... coś co leciało w telewizji. Riker obejmował Cassidy, Ross siedział obok Rydel, a ta nie chciała go puścić.
- Ry... del... dusisz mnie... - Powiedział chłopak.
- Sorki... - Uśmiechnęła się. Rocky usiadł obok Ell'a i tak sobie oglądali wszyscy aż do 22, wtedy poszli spać... Oczywiście Riker jako gentelman musiał odprowadzić dziewczynę, bo to były aż 2 piętra! Podeszli do drzwi, a Cassidy dała mu buziaka w policzek.
- Tylko tyle? - Spytał z miną zbitego pieska.
- Tak... i dzisiaj nie licz na więcej. - Uśmiechnęła się.
- No wieeesz... - Zamknął drzwi i stanął przed nimi.
- Riker... wpuść mnie, jest późno. - A ten nawet słowem się nie odezwał. Po 5 minutach milczenia blondyn zaczął się zbliżać do dziewczyny i wreszcie musnął ją delikatnie w usta... jej to się wyraźnie spodobało. - Tylko tyle?
- Haha... reszta jutro. - Uśmiechnął się, ta mu wytknęła język i poszła do swojego pokoju...
Rozdział, bardzo Zajebisty!! :D Fajnie ,że dodałaś wątek Glee :DD I nareszcie Rydellington :3 i Riker pocałował Cassy.. :3 Huhuh^^ Nie mogę się już NEXTAA doczekać :3 :* <33 Pozdraaawiam :* <33 Dodaj jak najszybciej bo cię uduszę :* <33 ;DD
OdpowiedzUsuńPo 1: No tak, nie obejdzie się bez ulubionych odcinków glee... haha...
UsuńPo 2: Riker tylko musnął jej usta żeby zostawić ją z niedosytem wrażeń.
Po 3: Rydellington jeszcze nie ma, ale na pewno będzie xD...
Po 4: Ross pójdzie do pudła hahahah xD... joke nie pójdzie xD
"patrzył się na telewizor jak głupi na muchę" możesz powiedzieć czemu mnie to tak rozśmieszyło? O.o xD
OdpowiedzUsuńRiker i jego muskanie doprowadzają mnie do szału. jakby nie mógł od razu jej pocałować -.-
podsumowując: super rozdział:D
~`BabyBlue
Genialny i to z Glee , hahahaha ;* Świetny :))) <3
OdpowiedzUsuńhttp://ross-laura-story-of-love.blogspot.com <--- ;))