niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 29

Rozdział 29

Z perspektywy Rydel:
Wstałam około godziny 9... nie miałam siły, ale... zobaczyła Ratliffa, który leżał obok mnie i już nie spał. - Co ty tu robisz?
- No wiesz... śnił Ci się koszmar i nie mogłaś spać więc postanowiłem położyć się obok Ciebie i momentalnie zasnęłaś. - Uśmiechnął się uroczo, a ja pocałowałam go w policzek i wtedy przypomniałam sobie cały sen.
- Wiem! - Olśniło mnie.
- Hm? - Zdziwił się.
- Wiem co pomoże Rossowi, a raczej kto. - Uśmiechnęłam się i wzięłam telefon... wykręciłam numer, usłyszałam sygnał.
- Halo? - Odezwał się głos w słuchawce.
- Hej! Laura!
- Rydel? Co u Ciebie.
- Jednym słowem kicha. Musisz przyjechać natychmiast do Rzymu! Ross potrzebuje pomocy!
- Co się stało?
- Opowiem Ci jak się zjawisz.
- Jasne będę jutro. - Rozłączyłam się.
- Laura na pewno pomoże Rossowi z rzuceniem narkotyków, przecież on ją kocha.
- Jakaś ty genialna. - Odpowiedział.
- Wiem.
- I skromna. - Zaśmiał się.
- Powiedz mi coś czego nie wiem. - Uśmiechnęłam się uroczo.
- Hmm... to nie wiem... jesteś... najpiękniejsza na świecie. - Pocałowałam go w policzek.
- To też wiem.
- Skąd?
- Od Ciebie. - Zaśmialiśmy się i wreszcie poszłam do łazienki się ubrać. Wyszłam po 40 minutach, a Ratliff po zaledwie 10. [Oczywiście wszedł po niej! - Od aut.] Reszta dnia minęła tak jak tamte 2 dni... około 10 godziny następnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a w progu stała Laura. - Wchodź. Musimy pogadać. - Zaciągnęłam ją do siebie do pokoju. - Słuchaj... potrzebujemy twojej pomocy. Chodzi o to, że Ross...
- Co z nim?
- Noo.. ten eee... zaczął ćpać... - Mina brunetki z uśmiechu przerodziła się w przerażenie.
- CO?! Ross i ćpanie? Niee... to niemożliwe! Riker, Rocky, nawet Ratliff! Ale nie Ross!
- Hej licz się ze słowami!
- Sory, ale... do mnie to nie dociera... jak on mógł zacząć ćpać?
- No zaczęło się od Polski... wiesz, że Michell miał dziewczynę?
- Co? - Zdziwiła się tak jakby zobaczyła ducha.
- No i on eee... miał ogółem dwie dziewczyny. Pewną Ashley i Violettę.
- Czekaj... tę Violettę? Moją czerwonowłosą przyjaciółkę?
- No. - Laura chyba chciała już wybuchnąć. - Spokojnie dziewczyno! - Momentalnie usłyszałam trzask drzwi. Rocky był w domu i gadał z Rikerem, Cassy siedziała u siebie, a Ratliff... no oglądał telewizję. To musiał być Ross... Brunetka momentalnie rzuciła się na dół. - Laura! Stój! - Pobiegłam za nią, ona już stała w wejściu do salonu i zobaczyła prawie nieprzytomnego blondyna. - No i braciszku... nie żyjesz... - Mruknęłam, a chłopak zauważył swoją ukochaną.
- Laura? Co ty tu robisz?
- Przyjechałam do Ciebie... to czego się dowiedziałam wstrząsnęło mną... ty naprawdę ćpasz? - Nie wiedział co odpowiedzieć...
- Eee... ja... no... - Nie potrafił się wysłowić...
__________________
Macie krótki bo Wi skończyła w takim wkurwiającym momencie!

1 komentarz: