środa, 10 lipca 2013

Rozdział 25

Rozdział 25!!

HURRA JA! Jest ten przeklęty 25 xD... no tak przerwa była jest i będzie, bo ten rozdział ma być wyjątkowy... i może będzie xD... a zanim dodam 26 to poczymam was w niepewności i wiecie co? Dodam nexta dopiero za tydzień haha xD... Ej specjalnie dla Maji >.<... Dodaję rozdział wcześnie bo postanowiła zrobić sobie przerwę w czytaniu xD... spoooko marooooko xD i tak 26 będzie za tydzień xD

Z perspektywy Rikera:
- Hej zespół został nam cały dzień... więc... Cooo robimy? - Spytał Rocky zamykając drzwi od domu.
- Hmmm... - Na twarzy Rossa pojawił się chytry uśmieszek.
- Nie Ross... nie gramy w butelkę. - Przejrzałem brata.
- Ale czemu? - Powiedział zawiedziony.
- Bo nie masz dziewczyny dokuczył mu brunet.
- Ty też nie... znaczy nie tak oficjalnie.
- Dobra spokój. - Odezwała się Rydel. - Możemy zagrać w butelkę, ale nie na całowanie. - Dodała.
- Ale czemu? - Tym razem zawiódł się Rocky. Pacnąłem go w łeb. - No dobra... - mruknął niechętnie. - Ale jeśli ktoś nie wykona zadania lub nie odpowie na pytanie musi... pocałować wskazaną osobę. - Dodał z uśmiechem.
- Okej. - Zgodziliśmy się niechętnie, nawet Delly. Wtedy na cały pokój rozległ się dzwonek, otworzyłem a w drzwiach stała Ashley. - Ash! Wpadasz w samą porę! Gramy w butelkę. - Uśmiechnąłem się.
- Eee...
- Nie bój się, nie na całowanie. - Uspokoiłem brunetkę.
- Aaaa... to mogę zagrać. - Zaprosiłem ją do domu i poszedłem po szklany przedmiot. Po chwili gra się rozpoczęła. Ja zaczynałem... kręciła się i padło na... Ratliff'a.
- Pytanie czy Wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Hmmm... - Myślałem. - Musisz... Krzyknąć przez okno, że kochasz Rocky'ego. - Zaśmialiśmy się wszyscy.
- CO?! Ni... niech będzie. - Podszedł do okna, otworzył je i na cały głos krzyknął, że kocha Rockyego. Ktoś odkrzyknął mu.
- No i co geju! Zamknij się, bo mecz oglądam!! - Oczywiście nie obyło się bez wybuchu śmiechem, nawet Ell zaczął się śmiać patrząc na Delly. Brunet usiadł i zakręcił butelką... Padło na Rossa.
- PYTANIE! - Od razu spanikował.
- Okej... Co Ci się podoba w Laurze.
- Hmmm... Jest piękna, miła, słodka, utalentowana, ma piękne oczy, piękny uśmiech... - Wymieniał tak jeszcze 20 minut.
- Dobra skończ! - Powiedział wreszcie prawie zasypiający Rocky. Blondyn zakręcił butelką... padło na mnie.
- Wyzwanie. - Rzekłem pewny zanim młody cokolwiek powiedział.
- Hmmm... zatańcz tak jak w piosence "Misery" z glee. - Powiedział. Ja posłusznie wykonałem polecenie i zakręciłem przedmiotem, tym razem padło na Cassidy.
- Pytanie czy Wyzwanie?
- Hmmm... Wyzwanie.
- Musisz mnie przytulić. - Uśmiechnąłem się i otworzyłem ramiona. Blondynka chętnie przytuliła się do mnie, po chwili już się od siebie oderwaliśmy...

Z perspektywy Rocky'ego:
Gdy wreszcie się od siebie oderwali to Cassy zakręciła butelką i padło na Delly.
- Pytanie czy Wyzwanie?
- Eeee... Pytanie. - Chyba czuła, że tego pożałuje.
- Całowałaś się kiedyś?
- Eee... no tak. Lecimy dalej. - Zleciała z tematu... CHWILA! Ona się całowała? Kiedy! Z kim?
- Kiedy się całowałaś? - Spytałem. Ona spojrzała tylko na Rikera. - Ty coś wiesz? - Zerknąłem na siedzącego obok mnie brata.
- Eee.... nie... skąd. Może jednak lećmy dalej. - Rydel zakręciła i padło na... Tym razem przedmiot zatrzymał się na Ashley.
- Pytanie czy Wyzwanie.
- Pytanie.
- Podoba Ci się Rocky? Aha i jeśli nie wykonasz polecenia, lub nie odpowiesz na pytanie musisz pocałować wskazaną osobę. - Uśmiechnęła się chytrze patrząc na mnie.
- Eee... no...
- Pff... focham. - Udałem obrażonego.
- No doobra taak... tylko nie fochaj. - Zasmuciła się a ja ją objąłem... Gra trwała w najlepsze przez jeszcze tak 2 godziny, no cóż wyszło na to, że ja siedziałem bez koszulki, dowiedzieliśmy się, że Ashley pisze piosenki i gra na gitarze, Cassidy siedziała na kolanach Rikera, a Delly musiała usiąść obok Ell'a... aha jeszcze dowiedzieliśmy się co Riker odwalił 4 lata temu... Tylko Ross taki forever alone.
- Czuję się samotny. - Posmutniał.
- Ojeju... no trudno. - Butelka zatrzymała się na mnie. - Ooł...
- Pytanie czy wyzwanie? - Spytała Ash.
- Wyzwanie. - Wziąłem głęboki oddech.
- Hmmm... Musisz... przytulić Ell'a. - Wszyscy się zaśmialiśmy.
- Nie zgadzam się... Nie róbcie ze mnie geja!
- Ej! Ja wrzasnąłem przez okno, że Cię kocham i jakoś żyję.
- Ja nie jestem tobą.
- Skoro nie chcesz go przytulić to musisz pocałować... - Zaczęła Delly. Uśmiechnąłem się lekko. - Ashley.
- Co? - Zdziwiła się brunetka.
- Mówisz jakby to było dla Ciebie coś dziwnego. - Powiedział Riker.
- Ale... - Nie zdążyła nic powiedzieć bo pocałowałem ją. Z każdą sekundą pocałunek był coraz bardziej namiętny... w końcu oderwaliśmy się od siebie, a ja uśmiechnąłem się szeroko.
- Uuu... Rocky ma dziewczynę. - Odezwał się młody.
- Uuu... Ross na zawsze zostaniesz sam jak się nie zamkniesz! - Powiedziałem.
- Uuu... nie licz na to bracie! - Rzekł. Wszyscy się roześmiali tylko mi nie było do śmiechu, traktowałem ten pocałunek poważnie... zaraz... ja nigdy nie byłem poważny! Coś jest nie tak! No nic... zakręciłem przedmiotem... itd... Wreszcie zatrzymało się na Ell'u.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Musisz... Przytulić Delly. - Twarz mojej siostry w jednej chwili spoważniała.

Z perspektywy Rydel:
On... miał się do mnie zbliżyć... nie miałam nic przeciwko... no dobra chyba jednak miałam... zaczął ogarniać mnie strach. Co się ze mną dzieje? Wszystko sobie chyba wyjaśniliśmy, czułam jak zaczęłam się pocić. Ell musiał to zauważyć.
- Nie ma mowy, nie zrobię tego. - Powiedział stanowczo... jednak to uczucie nie ustępowało, zaczęłam się trząść.
- Więc musisz ponieść karę... - Powiedział brunet. - Pocałuj Delly. - Uśmiechnął się, nie patrzył na mnie tylko na swojego "przyjaciela". Riker był coraz bardziej rozzłoszczony i walnął go z całej siły w głowę.
- Au! - Jęknął z bólu.
- Idiota. - Powiedział tylko.
- O co Ci chodzi? - Nie domyślał się niczego.
- Nie. - Rzucił krótko Ratliff i wyszedł. Nagle poczułam jak to uczucie... zniknęło, poczułam... ulgę? Czemu ja się go tak boję... on mnie nie skrzywdzi. Chociaż sobie to powtarzałam to sama chyba nie do końca w to wierzyłam... Wyszłam zaraz po nim. Kierował się do parku i usiadł na jednej z ławek, schował twarz w dłoniach, widziałam jak łza powoli spływa po jego policzku. Wahałam się... nie wiedziałam czy do niego podejść, znowu zaczęłam czuć strach... było mi gorąco, zaczęłam się trząść. Mimo to postanowiłam podejść do przyjaciela, usiadłam przy nim i złapałam za ramię.
- Co... co się stało? - Zawahałam się znów.
- Ja... ja... widziałem twój strach... dlatego nie chciałem nic robić. Nie chciałem żebyś znowu to czuła... żebyś znów płakała, bała się... Nie potrafię patrzeć jak się smucisz, kiedy płaczesz to... boli mnie to tak bardzo. - Znowu, poczułam ulgę. Wiedziałam... on mi nic nie zrobi. Niepotrzebnie się martwiłam, przytuliłam go.
- Dziękuję. - Szepnęłam i się uśmiechnęłam, Ell odwzajemnił gest. Tuliliśmy się cały czas, w końcu doszedł do nas Riker, od razu się oderwaliśmy. Przysiadł się do nas i milczał. - Co jest Riker? - Przerwałam ciszę, dołowała mnie.
- Czy wy... no... jesteście razem? - Wykrztusił z siebie.
- Nie. - Przytuliłam brata. - Nie martw się. - Uśmiechnęłam się. - Może wrócimy do domu? - Zaproponowałam.
- Jestem za. - Powiedział blondyn. Poczuł wyraźną ulgę. Dało się to zauważyć, bo nagle na jego twarzy pojawił się wyraźny uśmiech. Chyba nie odzyskał pełnego zaufania do swojego przyjaciela. Ja w sumie też... Ale nie bałam się już go.
- Możemy iść. - Rzekł Ratliff, prawie natychmiast ruszyliśmy w stronę domu. Oczywiście Riker się o mnie martwił i objął mnie. Po chwili byliśmy już w hotelu... to co tam zobaczyliśmy zszokowało naszą trójkę... w salonie siedzieli Rocky, Ross, Ashley, Cassidy i... Kelly? - Hej! Kelly! Co ty tu robisz? - Spytał... wyglądał na przerażonego.
- Hej Ell coś się stało? - Szepnęłam. Wtedy przypomniałam sobie co mi mówił: "... Chciałem zerwać z Kelly, ale bałem się, że ty..." - No tak... teraz masz okazję. - Posłałam mu zachęcający uśmiech, ten też się uśmiechnął. Właściwie... nigdy nie dokończył tego co chciał mi powiedzieć. O co mu chodziło? Później się go spytam, teraz musi poważnie porozmawiać ze swoją partnerką. Dziewczyna rzuciła mu się w ramiona, a ja odeszłam, Riker również.
- Kelly... musimy porozmawiać... ale na osobności.
- Brzmi groźnie. - Powiedziała, chyba niczego się nie domyślała. Czasem zaskakiwała mnie swoją... głupotą? Nie, to złe określenie. Była strasznie niedomyślna, ale mimo to sprytna i wcale nie była głupia.

Z perspektywy Ratliffa:
Wtedy Delly była przerażona, teraz to ja jestem... Poszedłem z nią na balkon. - Słuchaj Kelly... jesteś świetną dziewczyną, miłą, piękną, utalentowaną, ale...
- Ale? - W jej oczach widziałem przerażenie.
- Ale nie możemy być dłużej razem... - Wydusiłem z siebie wreszcie, jej oczy się zaszkliły. - Nie płacz... Kelly proszę. - Przytulił ją.
- Cz... czemu? Proszę tylko powiedz szczerze. - Ledwo powstrzymywała się od płaczu.
- Bo... ja nie umiem udawać, że kogoś kocham jeśli tak nie jest...
- Zakochałeś się w innej... Kto to? - Milczałem, dosłownie odebrało mi mowę... nie mogłem nic z siebie wydusić. - To Delly prawda? Po co się pytam. To o nią chodzi, to ona była przy tobie cały czas, pocieszała Cię. Pomogła Ci kiedy byłeś ranny... wtedy w szpitalu. Rozumiem, jest piękna i miła. Nie dziwię Ci się, ale zostańmy przyjaciółmi.
- Oczywiście. Cieszę się, że mnie rozumiesz. - Znów ją przytuliłem. Poczułem ulgę... ale zarazem coś mnie cisnęło. Rydel przecież nie będzie chciała ze mną być po tym co jej zrobiłem, jeszcze nie. Muszę czekać... Brunetka opuściła dom mimo wszystko była uśmiechnięta, był to szczery uśmiech. Rydel poszła się z nią pożegnać. Ja stałem na schodach i wszystko słyszałem.
- Nie zmarnuj tego, Ell to świetny facet, słyszałam co Ci zrobił, mimo wszystko daj mu szansę. - Wyszła.
- Wiem... - Powiedziała do siebie, ale ja to słyszałem. Byłem szczęśliwy, ona ciągle mnie kochała, poczułem ulgę w sercu. - Ratliff... możemy porozmawiać?
- Eee... mam się bać?
- Nie. - Uśmiechnęła się... miała taki śliczny uśmiech, nie potrafiłem jej odmówić. Zrobiłbym wszystko żeby zobaczyć ten wyraz na jej twarzy. Usiedliśmy na schodach. - Chodzi mi o to co chciałeś mi powiedzieć wtedy, u Ciebie w pokoju... Riker nam przeszkodził, pamiętasz?
- No tak... Chciałem powiedzieć, że Cię kocham i chciałem zerwać z Kelly, ale bałem się, że ty mnie już nie kochasz... po tym co Ci zrobiłem... bałem się, że zostanę sam.
- A pamiętasz jeszcze co Ci powiedziałam w szpitalu? Nigdy nie przestanę Cię kochać, nieważne co mi zrobisz... to uczucie nie pryśnie od tak. - Pocieszała mnie. - Ale teraz nie będziemy razem. Muszę... to wszystko przemyśleć, na spokojnie.
- Rozumiem Cię. Ja też bym tak zrobił. - Uśmiechnąłem się. - Masz tyle czasu ile potrzebujesz. Zaczekam. - Wstałem i poszedłem do kuchni.
- Jesteś dobrym człowiekiem. - Powiedział Riker uśmiechając się do mnie. Czułem, że on mi ufa. - Ze świecą takich w tych czasach szukać. - Zaśmialiśmy się... Ten dzień był męczący. Poszedłem spać około godziny 20... Wstałem o 7 rano, a na 15 mieliśmy samolot do Rzymu. W sumie, nigdy tam nie byłem, ale słyszałem, że jest tam pięknie. Po Rzymie był... Hmh jak na złość... Paryż... Miasto przez wielu nazywanym Miastem Miłości... Wydawało się, że wszyscy ciągle śpią, ja zszedłem do kuchni i zrobiłem sobie naleśniki, po 20 minutach zeszła do mnie Delly.
- Hej ślicznotko. - Uśmiechnąłem się, ona również. - Masz śliczny uśmiech.
- Widzę, że jak pozbyłeś się Kelly to teraz do mnie zarywasz? - Zaśmiała się. - Ale dzięki i nie licz, że tak łatwo jest mi zaimponować.
- Długo beze mnie nie wytrzymasz. - Byłem pewny siebie.
- Zobaczymy...

Z perspektywy Rossa:
Wstałem około godziny 10. Musiałem się spakować, ubrać i dopiero mogłem zejść na dół... czyli było około 11... W salonie przy TV była już cała rodzinka i przyjaciele.
- Hej bando, co tam u was? - Zacząłem rozmowę siadając na kanapie między Rydel i Ell'em. - Odczep się od niej bo tego pożałujesz. - Powiedziałem po cichu do bruneta.
- Nie groź mi smarkaczu. - Odpowiedział... dziwne, nigdy się tak do mnie nie odzywał. Zawsze mnie szanował? No zawsze jak byłem poważny. Zmienił się, był bardziej pewny siebie i arogancki. Mimo wszystko humor zachował... Gdyby to ode mnie zależało wywaliłbym go z kapeli po tym co zrobił. Nie ważne, mam 4 godziny i chce je wykorzystać, postanowiłem się przejść, sięgnąłem więc po kurtkę i wyszedłem z domu. Kątem oka zobaczyłem jak Ratliff ponownie przysuwa się do mojej siostry... strasznie mnie wkurzało to, że ona mu tak po prostu wybaczyła. Po czymś takim? - Jesteś naiwna siostro. - Mruknąłem pod nosem i szedłem dalej przed siebie, nie miałem zbytnio co robić aż trafiłem na wesołe miasteczko. Uśmiechnąłem się i zaraz poleciałem wypróbować wszystkie atrakcje. Do domu wróciłem około 14, wszyscy już byli spakowani i czekali na mnie.
- Gdzieś ty się szlajał? - Spytał Riker.
- Byłem się przejść. - Odpowiedziałem. Po jakiejś godzinie lecieliśmy już do Włoch... niezbyt znałem to miasto, słyszałem tylko kilka historii o nim, więc pewnie nie będę umiał się tam odnaleźć... czas pokaże... Około 19 byliśmy na miejscu, a na lotnisku znów czekał RyRy. - Ryland! Co ty tu robisz? - Spytałem tuląc się do młodszego braciszka.
- Czekam na was. Dopiero przyleciałem więc chodźcie... - Był nadzwyczaj poważny, jak zawsze kiedy chodziło o zespół. Dotarliśmy do hotelu i weszliśmy od razu do pokoju... To co tam zobaczyłem: WoW... Rydel i Ell od razu poszli na balkon. Przyznam, że to nie był byle jaki hotel.
- Chciałbym tu zostać na zawsze. - Rzucił się na łóżko Rocky.
- Niestety. Jesteśmy tu tylko tydzień.
- Czemu aż tak długo? - Zdziwił się Riker.
- Macie trochę wolnego żeby się nie przepracować. - Uśmiechnął się młody i poszedł do siebie do pokoju. Ja ruszyłem do siebie i zacząłem się wypakowywać.
- Wreszcie jakiś dłuższy pobyt... nie mogłem znieść tych ciągłych przenosin... - Mówiłem rozpakowując się, rzeczy były poukładane na miejscu dopiero o 20 więc czas już było iść spać...
Rano wstałem o 9... byłem wypoczęty i od razu ruszyłem w stronę łazienki... Rocky miał pokój naprzeciw mnie i wychodził w tym samym momencie, spojrzeliśmy na siebie potem na pomieszczenie i od razu ruszyliśmy... Jesteśmy już przy drzwiach gdy do łazienki wchodzi Rydel. Słyszałem jak się śmiała.
- Delly! Tylko nie przesiedź tam 5 godzin jak zwykle... - Powiedział smętnie mój brat.
- Tu się z nim zgodzę! - Poparłem go.
- Widzisz! On się ze mną zgadza! Jest bardzo niedobrze!! - Narzekał... po 40 minutach dziewczyna wyszła, a do łazienki wszedł Riker.
- Przykro mi chłopcy. - Ten przynajmniej wyszedł po 10 minutach... następny byłem ja więc od razu wbiegłem tam i się zamknąłem... około godziny 10 wszyscy byliśmy umyci i jedliśmy śniadanie zrobione przez mojego starszego brata - Rikera. Zrobił nam naleśniki. Tak szczerze nie byłem głodny, zjadłem jednego i od razu wyszedłem... a gdzie? Nie wiem... nie znałem okolicy.
________________________________
Jezuuu.... nawet nie wiecie jak mi się tego rozdziału kończyć nie chciało... ale mam! Jest gotowy... taki dłuuuuuugi jak na mnie xD... cytać i komentować :3 NO PACZAĆ! UDAŁO MI SIĘ WRESZCIE XD

6 komentarzy:

  1. Hahahaha kofffam ten rozdział C': gra w butelkę i to z gejem :D no biście i jeszcze to jak Ross wymieniał co lubi w Laurze *.* ehem xD już się ogarrrniam i czekam na nexta , pisz szybkooo ;D
    http://ross-laura-story-of-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe... dziękuję wam bardzo jesteście kochani :*... haha no tak xD zakochani tak mają :P

      Usuń
  2. -_________________________- z edytuj posta i usuń moje nazwisko które jest u góry na samym początku -.-
    co do rozdziału, to jest świetny :3
    nareszcie długi, pisz takie częściej :3
    Ell zerwał z Kelly.. nie wiem czemu, ale cieszy mnie to xD chcę żeby był z Ryd :3 (ale tylko w tym opowiadaniu xd)
    "Podszedł do okna, otworzył je i na cały głos krzyknął, że kocha Rockyego. Ktoś odkrzyknął mu.
    - No i co geju! Zamknij się, bo mecz oglądam!!" hahaha xD rozwaliło mnie to xD
    czekam na kolejny rozdział.. mam nadzieje, że też będzie taki długi :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już usunęłam xD...
      Hahaha no wieem wpadłam na to... nie wiem skąd xD...
      Maju... jeśli chodzi o kolejny rozdział to nwm czy będzie taki długi, bo z weną u mnie różnie i nie zawsze grają w butelkę xD

      Usuń
  3. Wspanialy rozdzial
    Ten moment przy grze w butelke gdy Ross mowil o Laurze <3 ;3
    Czekam niecierpliwie na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha mogłabym wymieniać połowę rozdziału... ale nie miałam pomysłu. xD

      Usuń