Rozdział 45
*Perspektywa Rikera*
Van się do mnie przybliżała, a ja już miałem się wycofać, ale coś mnie zatrzymało... nie mogłem się ruszyć. Byłem po prostu sparaliżowany, czułem zmieszanie i toczyłem walkę ze swoimi myślami, umysł nie chciał tego pocałunku, ale serce... serce chyba chciało. Już niczego nie byłem pewien, przecież jak ją wtedy całowałem to... nic nie czułem... prawie. Jej twarz była blisko... strasznie blisko, czułem jej oddech, który mieszał się z moim. Zobaczyłem tylko delikatny uśmiech, który malował się na jej twarzy, a jej dłoń cały czas spoczywała na moim policzku. Po chwili jej usta zetknęły się z moimi, to wszystko trwało jedną dziesiątą sekundy, a już po chwili trwaliśmy w namiętnym pocałunku. Szybko go odwzajemniłem, bo... po prostu nie umiałem zrobić inaczej, odrzucić jej, czy uciec... nie umiałem... lub nie chciałem. Objąłem ją w talli, a ona zarzuciła ręce na moją szyję i wplotła je we włosy, czułem się jak... kiedyś. Jak te dwa lata temu, cholera Rocky miał rację. W końcu się od siebie oderwaliśmy, a na jej twarzy pojawił się szeroki i piękny uśmiech, za to mi grzywka cały czas opadała na oczy. Staliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę, żadne z nas nie chciało się odezwać. - Nic nie czułeś, hm? - Zaczęła i uniosła brew, ja za to zrobiłem facepalma.
- Musisz psuć tą chwilę? - Powiedziałem cicho, ona tylko się zaśmiała, a ja się uśmiechnąłem. - Przepraszam. - Odezwałem się po chwili.
- Za co? - Spytała, nie zrozumiała chyba, chciałem uniknąć tego tematu...
- Za to całe zerwanie... ja nie wiem czemu to wtedy powiedziałem. Nie chciałem kończyć tego związku, ale... po prostu nie chciałem się znowu angażować, bo niedawno zanim zacząłem się z tobą spotykać zdradziła mnie dziewczyna, potem zerwała ze mną, oskarżając mnie o to, że to ja byłem jej niewierny. - Wytłumaczyłem i spojrzałem na nią, ona tylko uśmiechnęła się.
- Czyli to znaczy, że nigdy nie przestałeś czegoś do mnie czuć?
- Nawet, jak chciałem to nie potrafiłem o tobie zapomnieć. - Odwzajemniłem uśmiech, szatynka pocałowała mnie delikatnie w usta. - Wracamy do domu? - Zapytałem, a ta kiwnęła głową i ruszyliśmy w stronę hotelu. Kiedy wszedłem do salonu usłyszałem dźwięk gitary dobiegający z pomieszczenia gdzie powinien przebywać Rocky. Zapukałem do drzwi, ale nikt nie odpowiedział, więc otworzyłem je i zobaczyłem... Rossa, który grał melodię do Counting Stars, a Rocky trzymał w rękach pluszowego leniwca i śpiewał tekst "Ja leniwiec dużo ludzi znam, lecz w tym momencie najważniejsze jest, że przejść przez gałąź radę sobie dam, tylko dlatego, że dziś nie chce mi się zejść... o nie chce mi się zeejść..." Potem we dwóch zaśpiewali tą samą część. Kiedy mnie zobaczyli natychmiast zaprzestali czynności, a blondyn ulotnił się z pokoju. Van mało śmiechem nie wybuchnęła, ja przy okazji też. - Rocky... ja rozumiem, że jest Ci ciężko, ale nie rozumiem co do tego ma ten leniwiec!? Weź ty go nie torturuj... w ogóle skąd ty go masz?
- Ze sklepu... poszedłem sobie i kupiłem. On jest sexy, jak ja. Pasujemy do siebie. - Ness zaśmiała się cicho i opuściła pokój, ja oczywiście musiałem chociaż udawać, że ta sytuacja nie była śmieszna.
- A teraz powiesz co się dzieje? - Zapytałem z troską i usiadłem obok niego, a brunet spochmurniał.
- Nie chcę o tym gadać... - Mruknął i położył się na łóżku twarzą do poduszki.
- Rocky, nie ufasz mi? Akurat jeśli chodzi o to, żeby komuś się wygadać to chyba ja jestem najlepszy.
- Rydel właściwie to jest do tego najlepsza, ale w tej sytuacji to wygadanie się jej pogorszy całą sytuację.
- Musisz komuś o tym powiedzieć, o tym co Cię męczy, bo inaczej nie wytrzymasz. Myślisz, że co się działo jak zacząłem ćpać? Nikt o tym nie wiedział, a nie zawsze miałem dostęp do narkotyków, nie miałem pomocy bo sam ją odrzucałem i zacząłem się ciąć...
- Mi to nie grozi... - Usiadł na łóżku po turecku.
- Pierwszy raz widzę u Ciebie takie zafascynowanie leniwcami!
- Ej, one na poważnie są sexy... no popatrz na te mordkę. - Pokazał mi pluszaka. - Taka jak moja. - Uśmiechnął się, ja mimowolnie też.
- To powiesz co Ci jest? Od imprezy jesteś jakiś taki bardziej ponury. Rocky ja to widzę, jesteśmy braćmi chyba znam Cię dość dobrze, nawet jeśli inni tego nie zauważają, to ja to widzę. - Mój braciszek westchnął ciężko i zamknął oczy, po chwili jednak otworzył je i spojrzał na mnie.
- Bo chodzi o to, że...
Pomysł z leniwcem i Rockym + tekst "leniwce są sexy" zapożyczony z bloga Małgosi M. którego czytam i żałuję, bo ona nie chce wstawić rozdziału, ale i tak... po prostu musiałam pożyczyć ten element z jej opowiadania, bo... Youtube robi ludziom wodę z mózgu :D
PS. przeróbka Counting Stars na piosenkę o leniwcu stworzona by Masterczułek :3
PPS. Sory, że tak długo, weny nie było ;__; musiałam słuchać durnej piosenki o Flappy Bird i leniwcu, aby dostać wenę :) Jestem dziwna i dobrze mi z tym :)
- Musisz psuć tą chwilę? - Powiedziałem cicho, ona tylko się zaśmiała, a ja się uśmiechnąłem. - Przepraszam. - Odezwałem się po chwili.
- Za co? - Spytała, nie zrozumiała chyba, chciałem uniknąć tego tematu...
- Za to całe zerwanie... ja nie wiem czemu to wtedy powiedziałem. Nie chciałem kończyć tego związku, ale... po prostu nie chciałem się znowu angażować, bo niedawno zanim zacząłem się z tobą spotykać zdradziła mnie dziewczyna, potem zerwała ze mną, oskarżając mnie o to, że to ja byłem jej niewierny. - Wytłumaczyłem i spojrzałem na nią, ona tylko uśmiechnęła się.
- Czyli to znaczy, że nigdy nie przestałeś czegoś do mnie czuć?
- Nawet, jak chciałem to nie potrafiłem o tobie zapomnieć. - Odwzajemniłem uśmiech, szatynka pocałowała mnie delikatnie w usta. - Wracamy do domu? - Zapytałem, a ta kiwnęła głową i ruszyliśmy w stronę hotelu. Kiedy wszedłem do salonu usłyszałem dźwięk gitary dobiegający z pomieszczenia gdzie powinien przebywać Rocky. Zapukałem do drzwi, ale nikt nie odpowiedział, więc otworzyłem je i zobaczyłem... Rossa, który grał melodię do Counting Stars, a Rocky trzymał w rękach pluszowego leniwca i śpiewał tekst "Ja leniwiec dużo ludzi znam, lecz w tym momencie najważniejsze jest, że przejść przez gałąź radę sobie dam, tylko dlatego, że dziś nie chce mi się zejść... o nie chce mi się zeejść..." Potem we dwóch zaśpiewali tą samą część. Kiedy mnie zobaczyli natychmiast zaprzestali czynności, a blondyn ulotnił się z pokoju. Van mało śmiechem nie wybuchnęła, ja przy okazji też. - Rocky... ja rozumiem, że jest Ci ciężko, ale nie rozumiem co do tego ma ten leniwiec!? Weź ty go nie torturuj... w ogóle skąd ty go masz?
- Ze sklepu... poszedłem sobie i kupiłem. On jest sexy, jak ja. Pasujemy do siebie. - Ness zaśmiała się cicho i opuściła pokój, ja oczywiście musiałem chociaż udawać, że ta sytuacja nie była śmieszna.
- A teraz powiesz co się dzieje? - Zapytałem z troską i usiadłem obok niego, a brunet spochmurniał.
- Nie chcę o tym gadać... - Mruknął i położył się na łóżku twarzą do poduszki.
- Rocky, nie ufasz mi? Akurat jeśli chodzi o to, żeby komuś się wygadać to chyba ja jestem najlepszy.
- Rydel właściwie to jest do tego najlepsza, ale w tej sytuacji to wygadanie się jej pogorszy całą sytuację.
- Musisz komuś o tym powiedzieć, o tym co Cię męczy, bo inaczej nie wytrzymasz. Myślisz, że co się działo jak zacząłem ćpać? Nikt o tym nie wiedział, a nie zawsze miałem dostęp do narkotyków, nie miałem pomocy bo sam ją odrzucałem i zacząłem się ciąć...
- Mi to nie grozi... - Usiadł na łóżku po turecku.
- Pierwszy raz widzę u Ciebie takie zafascynowanie leniwcami!
- Ej, one na poważnie są sexy... no popatrz na te mordkę. - Pokazał mi pluszaka. - Taka jak moja. - Uśmiechnął się, ja mimowolnie też.
- To powiesz co Ci jest? Od imprezy jesteś jakiś taki bardziej ponury. Rocky ja to widzę, jesteśmy braćmi chyba znam Cię dość dobrze, nawet jeśli inni tego nie zauważają, to ja to widzę. - Mój braciszek westchnął ciężko i zamknął oczy, po chwili jednak otworzył je i spojrzał na mnie.
- Bo chodzi o to, że...
*Perspektywa Laury*
Siedziałam z Rossem u niego w pokoju i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. - Ross... mam takie pytanie.
- Dawaj, wiesz, że możesz pytać o wszystko. - Uśmiechnął się.
- Na pewno skończyłeś ćpać? - Spytałam niepewnie, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Oczywiście, że tak Lau. Obiecałem Ci prawda? - Przybliżył się do mnie, a ja spojrzałam w jego oczy... były normalne. "Laura... kontrolujesz swojego chłopaka... to jest nienormalne." Pomyślałam i zgodziłam się z tym, powinnam była wyluzować. Ross położył swoje usta na moich i pocałował mnie czule, szybko to odwzajemniłam i kiedy się oderwaliśmy na twarzy każdego z nas widniał uśmiech.
- Wiem, przepraszam... powinnam Ci zaufać.
- Nic się nie stało, rozumiem, że się o mnie martwisz, ale naprawdę z tym skończyłem i nie mam zamiaru wracać do tego.
- Ale... dlaczego?
- Bo ty działasz na mnie jak taki narkotyk... - Uśmiechnął się łobuzersko. - Przy tobie czuję się jakbym nigdy niczego więcej już nie potrzebował, jestem po prostu... szczęśliwy. Bez Ciebie chyba bym sobie nie poradził. - Wyznał.
- Przesadzasz... masz jeszcze rodzinę.
- Wiem, ale... to nie to samo. Raczej dziwne by było, gdybym podszedł do Rydel i ją pocałował tak jak Ciebie przed chwilą. - Zaśmiałam się lekko, wyobraziłam to sobie. - Po prostu każdy potrzebuje tej swojej drugiej połówki. - Uśmiechnął się
_____________________________Pomysł z leniwcem i Rockym + tekst "leniwce są sexy" zapożyczony z bloga Małgosi M. którego czytam i żałuję, bo ona nie chce wstawić rozdziału, ale i tak... po prostu musiałam pożyczyć ten element z jej opowiadania, bo... Youtube robi ludziom wodę z mózgu :D
PS. przeróbka Counting Stars na piosenkę o leniwcu stworzona by Masterczułek :3
PPS. Sory, że tak długo, weny nie było ;__; musiałam słuchać durnej piosenki o Flappy Bird i leniwcu, aby dostać wenę :) Jestem dziwna i dobrze mi z tym :)
hej!!! mam pytanie odnośnie Twojego następnego bloga..kiedy zaczniesz go pisać? bo ten jest świetny!!! a ja osobiście zawsze chciałam przeczytać historie z nimi w świecie fantasy :3
OdpowiedzUsuńWymuszaczu -_-
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *.*