Rozdział 8
Z perspektywy Laury:
- I co ja mam zrobić?? Michel i Ross powiedzieli, że chcą być ze mną, a ja nie wiem co zrobić! - Myślała u siebie w pokoju... Zapisała to wszystko w pamiętniku... lubiła ich obu, ale chyba do Michela czuła tylko przyjaźń. Nie chciała niszczyć przyjaźni między nimi, a chłopak mógł oszaleć. Mimo to musiała zdecydować... no tak, a dzień się już skończył. Nie mogła zmrużyć oka przez noc... Nastał ranek, a ona nie była nawet ani trochę zmęczona... - Podjęłam decyzję! - Powiedziała i ogarnęła się lekko... ubrała się, umyła i te inne dupereleleki :D i... WYSZŁA!!! A do kogo?? To się dowiecie... muehehehe :D
Z perspektywy Rossa:
Blondasek dość wcześnie wstał... umył się ubrał i zjadł śniadanie... Mimo akcji z Laurą spał jak niemowlę. O wszystkim przypomniała mu rodzinka, która musiała drążyć ten temat... Oczywiście jak to rodzinka :P... - Nie ma o czym gadać! - Powiedział oschle, wziął tosta i wyszedł... Miał przymróżone oczy i myślał nad tym co się stało. W końcu tak kątemplując wpadł na kogoś... tym kim był Michel... - Sory. - Powiedział i bez wzruszenia poszedł dalej. Oczywiście chłopak go zatrzymał. - Ej! Trzymaj się z daleka od Laury!
- Hmh?? Co?? Czemu?
- Bo znam ja takich typków jak ty! Tylko chcą ją wykorzystać... - Już miał ochotę mu przywalić, ale zobaczył za blondaskiem dziewczynę, o której było mowa... Michel udał się w swoją stronę. - Jeszcze się zobaczymy. - Ross spojrzał na niego dziwnie i odwrócił się... Wtem, aj jak to zakochany.... Rozmarzył się... z transu wyrwała go Laura. - ROSS!! - Krzyknęła.
- Nie strasz mnie...
- Chciałam Ci coś powiedzieć... - Zaczęła, blondyn obawia się co powie... - Ross ja myślałam nad tym całą noc i... nawet oka nie zmrużyłam, ale podjęłam decyzję... Ja... ja...
Michel wszystkiemu się przyglądał tak, że ich słyszał.
Z perspektywy Nicole:
No to next dzionek tak tak ubrała się itd... Jak zwykle razem z Eliotem poszła do szkoły... Przed budynkiem stała... Sarah ze swoją "psiapsiółeczką" Hanną. - Proszę proszę, kogo moje oczy widzą?? - Powiedziała wściekła...
- Hmmh.. widzimy się 5 razy w tygodniu. I uwierz, że mi też to nie pasuje. - Rzekła oschle i chciała wejść do szkoły, jednak chłopak ją powstrzymał, a jaki chłopak?? Jakiś dureń podkochujący się w Sarze :P... Rudzielec widząc to wkroczył do akcji... - Sarah, chcesz sobie bardziej nagrabić?? Ja to wszystko nagram i wywalą Cię ze szkoły, jeśli chcesz się zemścić, to nie w szkole i nie z pomocą jakiegoś frajera... - Powiedział, to zawsze działało na takie frajerki, które miały swoją "dumę". - Masz rację! Troy wracaj do budy, jeszcze się spotkamy! - Weszła do budynku.
- Dzięki...
- No przecież nie ma za co, przyjaciele sobie pomagaja... - Oboje weszli z uśmiechem na twarzy. Lekcje minęły szybko... została im ostatnia czyli Matma... - Boże, jak ja nieznoszę matmy! - Skarżył się rudy
- Wiemy! - Powiedziała Nicole, z innymi dzieciakami na korytarzu... Eliot zrobił minę głupka i udał się pod salę, po drodze razem z przyjaciółką gawędzili sobie... Lekcja się zaczęła... algebra najgorsza rzecz, według rudzielca... a właśnie?? Gdzie jest Eliot?? W klasie go nie ma... - Musiał się zmyć.. - Myślała Nicki... Lekcja dobiegła końca. Nicole zadzwoniła do przyjaciela, lecz ten nie odbierał... - On zawsze odbiera, coś się musiało stać! - Powiedziała i wydzwaniała do niego w coraz większych nerwach...
- Ojej?? Czyżby coś się stało?? Twój przyjaciel się zmył?? - Spytała z chytrym uśmiechem.
- Coście mu zrobiły??
- My... nic! - Odeszły i właśnie w tym momencie Nicki dostała sms'a... Treść to:
Ehh... schowek woźnego... słaby zasięg.
Dziewczyna tam poszła i otworzyła drzwi, w kanciapie woźnego faktycznie był Eliot. - Co one odwaliły??
- Nie wiem, ale są zbyt głupie żeby zabrać mi kamerę i telefon haha.. - Po tej akcji przyjaciele poszli do domu. Pod domem Eliota pożegnali się i przytulili.
Z perspektywy Michela:
Na czym skończyliśmy?? A tak Laura miała coś powiedzieć!!:
- Ja.. zdecydowałam. Ja... Ja chcę być z tobą. - Gdy to powiedziała Ross w duchu cieszył się jak dziecko, brunetka tylko pocałowała blondaska. Michel widząc to kipiał z wściekłości. Poszedł do domu, do pokoju i walnął się na łóżko, nie miał na nic ochoty. Był wściekły, ale nie na Laurę, czy Rossa, ale na siebie. Nie mógł przestać o niej myśleć, chciał odrzucić to uczucie, ale nie potrafił, musiał je zaakceptować i z nim żyć. Do pokoju bez pukania weszła jego siostra. - Brat co się stało?? Nic nie powiedziałeś odkąd dzień się zaczął.
- Nic mi nie jest... sercowe problemy. - Powiedział i położył się, sis nakryła go kołdrą, chłopak zasnął.
Taki krótki od czapy :P Wiksa xD czekała to dałam ehh :P
JA ZAWSZE CZEKAM ! JUŻ DAWAJ 9 ! :p hahahahah Ma się ten SWAG !
OdpowiedzUsuńJa też czekam i przyłączam się do Wiksy XD! Daj już 9!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńnominowałam cię do The Versatile Blog
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki Fanka :P... 9 kiedy ja go dodam?? W sumie odcinek A&A już jest to może coś napiszę, bo wpadłam na genialne pomysły hue hue hue :*
OdpowiedzUsuńNadrabiam w czytaniu, rozdział jak inne bardzo fajny ^^
OdpowiedzUsuń