czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 14

Rozdział 14

Z perspektywy Laury:
Laura obudziła się o godzinie 11 w swoim łóżku. Wiedziała, że nie długo tu zostanie więc chciała spędzić ten czas z rodzicami, gdy nagle odezwał się telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się Ross. - Hej Ross co tam??
- Hej Laura! Super, tylko ciebie tu nie ma.
- Ale masz teraz lepsze możliwości, znów możesz podrywać dziewczyny jak za dawnych czasów. - Uśmiechnęła się.
- Tak, tak... A co ty już nie chcesz żebym wracał??
- Wiesz czasem jesteś uciążliwy, ale da się z tobą wytrzymać, jeśli chcesz to możesz wrócić nawet dziś!
- Już! Zakrętów nie wyrabiam! - Oboje się zaśmiali. - A tak na poważnie?? Jak u ciebie?? - Spytał z troską w głosie.
- Super. Rodzice wrócili wcześniej i chcę spędzić z nimi cały dzisiejszy dzień. W końcu za miesiąc wyjeżdżam. - Posmutniała trochę.
- Hej nie smutaj!!
- Co? Skąd ty to... - Przerwał jej.
- Po prostu cię znam! No to masz być szczęśliwa i wolna jak się zobaczymy w Miami!! - Rozłączył się, a dziewczyna wreszcie mogła iść do łazienki się ogarnąć, wyglądała jak upiór i to dosłownie, gdy się zobaczyła w lustrze aż odskoczyła. Uczesała się umyła i ubrała w czerwoną bluzkę na ramiączkach i dżinsy. Z dołu zaczął do niej dochodzić boski zapach naleśników... przyszła tam i zobaczyła, że rodzice faktycznie postanowili zrobić przysmak Rossa i Laury! To ją trochę zdołowało, ale minę odwróciła do góry nogami, gdy podano do stołu! - Mamo pyszne! - Zaczęła młodsza siostra wcinając naleśniki.
- Dziękuję córciu, stary przepis waszej babci! - Powiedziała Penny [Matka Laury, dam jej tak na imię.] - A właśnie, mamy dla was nowinę! Jedziemy dziś na cały dzień do babci! Jeśli oczywiście nie macie żadnych planów. - Dodała po chwili.
- Nie, zamierzałam ten dzień spędzić z tobą, wiesz, że za niecały miesiąc wyjeżdżam. - Powiedziała ucieszona brunetka.
- Ja też nic nie planowałam. - Rzekła tuż po swojej siostrze.
- Dobrze wiecie, że mieszka w Londynie więc podróż będzie długa, może zostaniemy od razu na tydzień??
- TAK! - Wyrwało się najmłodszej. - Emm... powiedziałam to na głos??
- Tak... - Zaśmiała się Ness. - Ja mogę zostać maksymalnie na 5 dni, za 6 dni muszę być na planie. Ehh to aktorstwo.
- Oczywiście, ale Laura zostaniesz z nami?? - Spytała dla pewności mama.
- A czy ten krzyk z radością w głosie nie stanowił dla was odpowiedzi?? - Wszyscy wybuchli śmiechem, śniadanie przebiegło w pogodnej atmosferze. - Kiedy wyjeżdżamy??
- A możemy... za 2 godziny?? Radzę się szybko spakować!! - Wszyscy na siebie spojrzeli i uświadomili sobie, że nie są spakowani. Pędem polecieli do swoich pokoi. Penny i Lester [Ojciec Laury.] Spakowali razem 6 walizek, Ness 4, a Laura "tylko" 5 + bagaż podręczny. - Hej córeczko, limit walizek to 6 na osobę, z tym bagażem podręcznym masz ich 7. - Laura odłożyła połowę małych walizeczek i cała czwórka ruszyła do samochodu. Po około 30 minutach byli na lotnisku. Brunetka zadzwoniła do Rossa. Odebrał. - Stało się coś?? - Powiedział z lekkim przerażeniem.
- No, ale coś dobrego!
- Hmm?? O co chodzi?
- Jadę do Londynu, do babci na tydzień!!
- Rany to wspaniale! A masz może krewnych w Polsce?? - Powiedział i oboje się zaczęli śmiać.
- Będziemy za około... Za ile będziemy?
- Za 5 godzin.
- Będziemy za 5 godzin. - Na twarzy obojga pojawił się uśmiech. Samolot chwilę potem przyleciał i zaczęła się odprawa. Przebiegła szybko i może z małym problemem, drobnymi w kieszeni. Zatrzymali ojca Laury i Vanessy bo wykrywacz metalu zapikał. Gdy już sprawdzili go to siostry i Penny wybuchli śmiechem, wkrótce i Lester się zaczął śmiać. Poszli do samolotu, najmłodsza siedziała obok mamy, a ta starsza z ojcem. Dziewczyny przegadały cały lot, a pozostała dwójka, albo czytała, albo bawiła się telefonami. - No córeczko, opowiadaj! Jak tam u ciebie?? Dawno nie rozmawiałyśmy!
- No cóż nic nowego, miałam przez miesiąc chłopaka, potem musieliśmy zerwać bo wyjechał w trasę koncertową.
- Domyślam się, że to Ross. - Powiedziała z uśmiechem.
- Taak. Ale teraz jesteśmy przyjaciółmi. - Sama chciała to sobie wmówić.
- A coś jeszcze się działo??
- Napisałam dla R5 piosenkę, bo Riker i Rocky mieli blokadę. Wczoraj spędziłam cały dzień z Michelem i Violettą.
- To nie nudziłaś się widzę! - Na twarzy Laury zagościła mina przerażenia, zapomniała powiedzieć przyjaciołom, że wyjeżdża na tydzień, od razu do nich zadzwoniła.
- Michel! Słuchaj, moi rodzice wczoraj wrócili i jedziemy do... babci na tydzień. - Zawahała się czy powiedzieć, że to jest w Londynie.
- Jasne spoko, rozumiem nadrabiasz czas z rodzicami. - Rozłączył się. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Mogła wreszcie rozkoszować się wyjazdem, uwielbiała latać samolotem, albo jeździć pociągiem. To było no... fajne, nie umie tego określić w słowach. Rozmarzyła się, a po chwili zasnęła. Z głębokiego snu wyrwał ją kobiecy głos, była to Ness. - Laura! Dolecieliśmy! - Dziewczyna od razu wstała i wyszła z samolotu upewniając się, że wzięła wszystko co trzeba. Po 20 minutach odebraliśmy bagaże. Była godzina 18, więc już pewnie za późno żeby spotkać się z przyjaciółmi. - Macie wszystko??
- Tak! - Powiedzieli chórkiem Vanessa, Laura i Lester.
- To ruszamy! Dom babci jest niedaleko więc pójdziemy pieszo. - Faktycznie był niedaleko, 10 minut drogi i już są. Zadzwonili do drzwi, otworzyła je dość stara kobieta. - Penny! Córeczko! Lester Synku! Laura i Vanessa! Wszyscy jesteście! - Powiedziała uradowana kobieta.
- Witaj mamo! Jak dobrze cię widzieć! - Przytuliły się.
- Babcia! - Chórkiem powiedziały dziewczynki.
- Mamo. - Powiedział ojciec dziewczyn i też się przytulił. Wszyscy weszli do domu, był dość duży i pusty jak na taką staruszkę. Z góry wszyscy usłyszeli dreptanie, był to piesek! Husky, wyglądał na 2 lata. - Ile ma lat?? - Spytała Laura.
- 2,5 roku. Zastępuje mi Lucky'ego. - Kobieta posmutniała.
- Nie bądź smutna babciu, przecież jest chyba godnym następcą! - W tym momencie wszyscy równo ziewnęli.
- Chyba czas spać! - Po tych słowach pies skoczył na Laurę i przygwoździł ją do ziemi.
- Max! Zejdź z gościa. - Powiedziała z uśmiechem Diana [babcia]. Piesek posłusznie zszedł, a dziewczyny od razu się z nim zaprzyjaźniły, wkrótce wszyscy poszli do swoich pokoi, przebrali się i natychmiastowo zasnęli.

Z perspektywy Rossa:
- "Godzina 9, Laura wczoraj przyjechała, a ja już chcę się z nią zobaczyć?? Może mam lekką obsesję??" - Zaśmiał się myśląc sobie w łóżku. Wyszedł z niego i się przebrał w końcu. Ubrał białą koszulkę, a na to czarną skórzaną kurtkę na to dżinsy i wyszedł z pokoju. Riker pichcił śniadanko. - Siadaj bracie, zaraz nakładam do stołu! - Powiedział najstarszy podrzucając naleśnika, blondyn posłusznie usiadł. - Nie dość, że głupi to i wytresowany. - Wymamrotał pod nosem, na jego nieszczęście Rydel to usłyszała i przyłożyła mu w głowę, kiedy akurat miał złapać naleśnika, przez co wylądował na jego głowie, wszyscy wybuchnęli śmiechem. On tak się wkurzył, że wykipiał ze złości, Ross wziął tego naleśnika i go zjadł. - Mniam, powinieneś je tak częściej robić. - Zaśmiał się, zjadł na szybko te co były na stole i wyszedł. - Ja idę! Cześć! - Rzucił krótko i wyszedł, umówił się z Laurą w centrum więc i tam poszedł. Po chwili doszedł i zauważył swoją przyjaciółkę. Podszedł do niej i rzucił tylko krótkie - Cześć. - Co nie było w jego stylu.
- Wow, tylko to?? Nic więcej?? Żadnego "Hej Laura co tam??" Zawiodłam się na tobie. - Uśmiechnęli się. "- Stara dobra Laura." - Pomyślał. - Hej Laura co tam?? Nie widzieliśmy się chyba dwa dni! - Cała dwójka wybuchnęła śmiechem. - To gdzie idziemy??
- Myślałam żeby może się przejść, za dwa dni masz koncert, a ja nie chcę cię przemęczać.
- Nic nie będzie gorszego od moich braci, zaufaj mi. - Uśmiechnął się. Ostatnio coraz rzadziej to robi.
- Hmm to może park rozrywki??
- Super! A potem pójdziemy do kina??
- Okej! - Oboje ruszyli do parku rozrywki. Ross po drodze objął Laurę, może i zerwali, ale nie zerwali uczucia, którym siebie darzyli. Dziewczyna czuła się przy nim bezpiecznie, tak jakby mogła zrobić wszystko. Po chwili doszli i blondyn pierw zaproponował Roller Coaster'a, ale dziewczyna nie była tego pewna. No w końcu ją namówił. - Ta twoja mina szczeniaczka zabije nas kiedyś!
- Ale to kiedyś, dziś się będziemy bawić! - Powiedział. - 2 bilety na roller coaster.
- 20 dolarów. - Powiedziała kasjerka, kupili je. Kolejka nie była długa i wreszcie nadeszła ich kolej. Brunetka ciągle nie była przekonana, ale blondasek dodał jej otuchy i objął ramieniem, poczuła to co w drodze do parku, bezpiecznie i dobrze. W końcu ruszyli, dziewczyna wtuliła się w chłopaka i zamknęła oczy. - Nie bój się, nie jest tak straaaaaaaaaaa!!... - Nie skończył bo zaczął krzyczeć, kolejka właśnie jechała w dół. Laura się tak wystraszyła, że otworzyła te oczy i zobaczyła Rossa z uśmiechem, który krzyczał jak opętany. - Nie myśl o tym żeby to powtarzać. - Uśmiechnęła się uroczo. Kolejka się zatrzymała, przyjaciele wyszli, brunetka ledwo co stała na ziemi. - No i co?? Żyjesz! - Powiedział chcąc rozluźnić atmosferę, ale dziewczyna złowrogo na niego spojrzała i ten dał już sobie spokój. - To teraz do kina?? Na co??
- Paranormal Activity 3?? - Rzucił blondasek.
- Chyba cię pogięło!!
- Nie bój się, jakby co te ramiona cię ochronią.
- No dobra, ale to ostatnia przygoda na dziś, nie wiem jak będę po tym spać. Oboje ruszyli do kina, znaleźli się tam po 10 minutach.
- Paranormal Activity 3 grają za 10 minut, dwa bilety kosztują 30 dolarów.
- Biorę. - Wziął bilety i poszli kupić popcorn i colę. Chwile po tym poszli do sali kinowej. Mieli miejsca w środkowym rzędzie co nie przeszkadzało im. Po 10 minutach czekania i 5 minutach reklam wreszcie się zaczęło. Laura przez większość filmu była wtulona w blondaska. Po około 2.5 godzinach wreszcie film się skończył. Była godzina 20 i Ross odprowadził Laurę do domu. Na pożegnanie tylko się przytulili co widać nie pasowało chłopakowi, chciał ją pocałować ale ona mu przerwała. - Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- A może chociaż w policzek?? - Zrobił minę proszącego szczeniaczka, a ta dała mu całusa w policzek i weszła do domu. Wszyscy już spali to i ona bezszelestnie położyła się do łóżka.

Z perspektywy Nicole:
Dziewczyna wstała o 10. Jutro miała iść na koncert z kumplem więc wstała, ubrała się i poszła na zakupy. - Hej Elliot spotkamy się w centrum handlowym?? - Wysłała wiadomość do kumpla, ten odpisał.
- OK, ale nie przesadzaj z zakupami! - Po chwili oboje się zobaczyli. - Gdzie idziemy??
- Miałam nadzieję na zwiedzenie kilku sklepów. - Rudzielec ruszył za przyjaciółką. Łącznie zwiedzili już 10 sklepów, a Nicole miała 5 toreb z ciuchami. - Przesadzasz! Możemy już iść??
- No okej, ale kupiłam też coś dla ciebie, 2 torba od lewej. - Elliot spojrzał do swojej torby, wziął ją i zniknął żeby Nicole nie wyciągnęła go do kolejnych sklepów. Dziewczyna uśmiechnęła się, pokiwała głową, wzięła torby i wróciła do domu. Wróciła i była godzina 12, postanowiła odłożyć torby i się przejść. Szła sobie ulicami Londynu. Po drodze zauważyła budkę z napojami więc kupiła sobie sok. Pijąc go powoli szła zamyślona i nie patrzyła na drogę. Nagle poczuła, że z kimś się zderzyła, cały sok wylał się na jej bluzkę, okazało się, że był to wysoki brunet o brązowych oczach. - Rany, sory. Zamyśliłem się! - Przepraszał chłopak.
- Nic się nie stało. - Blondynka spojrzała na niego. - Czekaj ja Cię skądś znam! Ty jesteś...

No co, muszę jakoś was trzymać w niepewności. Wiem nie lubicie tego, ale coś muszę zrobić takiego nie miłego. Jutro może się pojawi, a jak nie to w niedziele bo sobotę mam zajętą.

7 komentarzy:

  1. Super rozdział :) Zabiję Cię za końcówkę ! :p

    OdpowiedzUsuń
  2. superr ,ale chce rossa i laure ! ; /

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chcę R5 w PL, wszyscy tak czegoś chcemy :D

      Usuń
  3. super, czekam na kolejny! :*
    - weronika love

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny,wręcz cudowny.Niedawno zaczęłam czytać twojego bloga i bardzo mi się spodobał.Czekam na next i zapraszam do mnie:Laura&Ross&Raini&Calum-moje opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń