czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 11

Rozdział 11

A co mi tam napiszę rozdział nudzi mi się :D Teraz muszę coś wymyślić, bo mam plan, ale to na dalsze rozdziały...

Z perspektywy Rydel:
Dobra naporządniejsza z nich wstała najwcześniej, bo o 8. Od razu otworzyła laptopa i połączyła się z rodzicami.
- Hej kotuś, co tam u was?? - Powiedziała jej matka.
- Dobrze, jest sprawa. Chodzi o trasę koncertową...
- Coś się stało??
- Chodzi o to, że ona będzie trwać około 3 miesiące nie??
- No...
- Ale jest sprawa... Ross... no jak wam to powiedzieć, zakochał się...
- ROSS SIĘ ZAKOCHAŁ?? W KIM?? - Powiedzieli rodzice chórkiem.
- To teraz jest nie istotne. Chodzi, o to, że on nie chciałby rozstawać się ze swoją dziewczyną na tyle czasu... rozumiecie o co chodzi??
- Oczywiście, ile miejsc potrzebujecie??
- 2.
- Czemu 2?? Nasz blondasek ma dwie dziewczyny??
- Niee, nie! Co wy! Nie dopuściłabym do tego... taa jeszcze jedna osoba z nas oszalała z miłości...
- Ty?? - Znów chórek.
- Taaa... jeszcze czego! Chodzi mi o Rikera... ops nie mówcie mu, że wiecie... Moglibyście nie jechać na tą trasę?? Proszę...
- Oczywiście córciu, wszystko dla naszych blondynków hehe.. - Zaśmiał się ojciec. - Powiedz im dobrą nowinę! - Rozłączyli się, Rydel pobiegła do pokoju Rossa, powiedziała, że za 5 minut zebranie, zrobiła tak w pokoju każdego, który jeszcze spał... no czyli wszyscy prócz Ryland. 
5 minut później.
Wszyscy zebrali się w salonie. - Mam dobrą nowinę!! - Zaczęła.
- Po waszym koncercie w Miami jedziemy w trasę koncertową!! - Dokończył RyRy
- CO?!? - Krzyknęli wszyscy. Rocky i Ell przybili sobie piątki, ale blondyni widocznie nie byli zbyt szczęśliwi.
- Dodatkowo, mamy dwa miejsca wolne!! - Dodała po chwili blondynka.
- Tak! - Powiedzieli cicho bracia, którzy od razu się rozchmurzyli...
- Dobra, idziemy to uczcić??
- Może później, muszę wyjść. - Powiedzieli chórkiem Ross i Riker i oboje wyszli.
- Zakochani... - Rzucił Rocky i poszedł oglądać TV.

Z perspektywy Rossa:
" Spotkajmy się za 10 minut przy fontannie." - Wyślij! - Wysłał sms'a do swojej dziewczyny. Poszedł do sklepu z kwiatami i kupił jedną czerwoną różę. Po chwili był już przy miejscu spotkania. Laura czekała tam siedząc na ramie od fontanny. - Laura! - Powiedział chowając różę za plecy.
- Ross chciałeś mnie zobaczyć?? - Spytała.
- Taa... to dla ciebie - Rzekł i dał jej kwiat.
- Ojj... jesteś słodki... przesłodzisz mnie kiedyś. - Uśmiechnęła się.
- Wiem, ale ja inaczej nie potrafię. Słuchaj chciałem pogadać. Za miesiąc mamy ten koncert nie?? Chodzi o to, że po koncercie ruszamy w trasę koncertową!!
- Ross to super!! Cieszę się! - Przytuliła blondyna.
- Taak, a będzie lepiej, mamy 2 dodatkowe miejsca i możesz pojechać z nami!! - Powiedział uradowany.
- Naprawdę?? To świetnie!! - Znów przytulili się oboje, Laura nie była naprawdę szczęśliwa. Coś ją cisnęło, ale co?? Haha powiem wam, może później. Jestem zua wiem to ;PP, ale trzeba przyznać umiem trzymać w napięciu!! Teraz czas na tego starszego.

Z perspektywy Rikera:
Piękna słoneczna pogoda, bezchmurne niebo, wieje chłodny, lecz nieśmiały wiaterek z północy na południe... dobra dosyć szczegółów. Riker umówił się z Cassidy w parku. Po 10 minutach spotkali się. - Chciałeś pogadać?? - Zaczęłą dziewczyna.
- Taaa... może się przejdziemy?? Opowiesz mi coś o sobie? - Powiedział wstając z ławki, na której siedzieli.
- Pewnie! - Wstała i oboje wolno przechadzali się po parku rozmawiając... Ahh niby śliczna z nich para, dopasowani, oboje lubili muzykę i niebieski kolor... dobra bo przesłodzę was... i samą siebię zresztą też... za dużo Austina i Ally :D. Dobra chodzili po parku do godziny 17, potem poszli na lody... Mmm..... szkoda, że u mnie ciągle śnieg, ale nie o mnie tu... zjedli je ciągle gadając i w ciągu 10 godzin znali się na wylot. Spędzili ze sobą udany dzień. - Dzięki za miły dzień, spotkamy się jutro??
- Pewnie. - Po tych słowach musieli wracać. Riker odprowadził Cassidy, ona na pożegnanie pocałowała go w policzek. Chwilę później był już w domu. 

Taka krótka perspektywa Laury będzie wyjaśnie wam o co chodzi.

Z perspektywy Laury:
Dziewczyna wróciła do domu po spotkaniu z Rossem i wąchała pięknie pachnącą różę, w jej ulubionym kolorze. Otworzyła zeszyt i zapisała w nim coś "Dziś spotkałam się z Rossem obok fontanny, dał mi przepiękną czerwoną różę, którą już wstawiłam do wazonu. Powiedział mi też, że pojadę z nim w trasę koncertową... Jednak nie wiem jak mu przekazać złą wiadomość." Zamknęła zeszyt i pogrążyła się w myślach, nie chciała go zranić, nie mogła z nim jechać, ale on wtedy mógłby znaleźć sobie inną dziewczynę. Ona innego chłopaka, ich związek by się rozpadł... a przyjaźń pewnie by nie przetrwała... Zapomnieli by o sobie. Rozdzielili się i tyle było by o nich wiadomo. Postanowiła powiedzieć chłopakowi, że nie może jechać. Wysłała do niego Sms'a, aby przyszedł do niej. Był u brunetki po 5 minutach, stał zasapany w drzwiach. - Wejdź, muszę Ci coś powiedzieć. - Zaczęła nieciekawie.
- Hmh?? Ten sms mnie przestraszył... Coś się stało?? - Spytał zdenerwowany, a Laura posmutniała. - Hej, Lauruś, co jest??
- Ehh, no bo chodzi o to, że.... - Wtem do dziewczyny zadzwonił telefon... była to Vanessa. Odebrała.
- Hej! Jesteś w domu??
- No, przeszkadzasz!
- Nie bulwersuj się, jest ten twój chłoptaś z tobą??
- On ma imię!
- Jak mu tam... Ross... jest??
- Noo, a co?? PS nie podwieziemy Cię nigdzie!
- Ehhh... za 5 minut mam być na planie błagam Cię sis!
- Nie! Rozmawiamy!
- Proooooooooooooszę! Wyobraź sobię proszącą minę Rossa..
- No nie... zaraz będziemy. - Rozłączyła się rozzłoszczona.
- Co jest?? - Rzucił blondyn obejmując dziewczynę.
- Ness, znów się spóźniła!
- Może pojadę ją zawieźć, a ty poczekaj tu??
- No dobrze, ale się pospiesz!!
 No dobra nie przeciągam, faktycznie się pospieszył po 10 minutach był z powrotem.
- Wróciłem! Tęskniłaś??
- Nie... - Rzuciła z uśmiechem.
- No weź... Chciałaś mi coś powiedzieć??
- No tak, ja nie mogę z tobą jechać w trasę... - Powiedziała szybko.
- CO?? Czemu! - Zdziwił się chłopak.
- Bo... dostałam się do świetnej szkoły muzycznej, Muzyczny Uniwersytet W Nowym Jorku...
- Nowym Jorku?? Czyli, że co?? Wyjeżdżasz?? - Posmutniał bardziej, myślał, że całe jego życie właśnie legło w gruzach.
- Tak... przepraszam, powinnam była Ci powiedzieć.
- Za ile??
- 2 miesiące.
- Będziesz na koncercie??
- Pewnie, nie ominęłąbym tego! - Przytulili się.
- Przepraszam, muszę coś zrobić. To koniec niespodzianek na dziś??
- Tak... Ross wszystko okej?? - Spytała, chłopak chciał się rozryczeć, ale duma mu nie pozwalała.
- Taak. - Wyszedł z jej domu...

Wow wydłużyła mi się, ale dialog mi dłuuugi wyszedł, sorki jeśli to wam przeszkadza, ale to jak w szkole, niektóre rozdziały są przegadane!! KOMENTUJCIE MUAHAHAH!

8 komentarzy:

  1. NARESZCIE! ;* Dziękuje, że dodałaś ten rozdział :D On jest super :))

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie! Czekam na next! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczy mi łzawią ale nie dlatego że Laura i Ross no...wiesz po prostu dziś zaczęłam czytać tego bloga i na jednym wdechu przeczytałam wszystkie rozdziały. Na dodatek wczoraj poszłam spać o 23 a wstałam o 5:30 ( tak jakoś nie mogłam spać ). Dziś w szkole odpowiadałam z polskiego i miałam test z matmy ( swoją drogą poszedł mi całkiem nieźle). Ale te rozdziały poprawiły mi humor. ( nareszcie dotarłam do sedna tej jakże ''fascynującej'' historii :D)
    Ps. Sorki za anonima, nie zalogowana jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to gratuluje testu :P. Haha dzięki :PP ja to zawsze coś wykminię więc spokojnie, czasem inspiruję się serialem więc...

      Usuń
  4. Fajne opowiadanie, ciekawy pomysł, ale mam uwagi.
    Wiesz, jestem już bloggerką strasznie długo i wiem co nieco o błędach itd.
    Nie chcę być wredną małpą, bo nie jestem osobą, która kocha wytykać innym błędy. Chodzi o to jak piszesz..
    Czasami piszesz "Taka krótka perspektywa Laury będzie wyjaśnie wam o co chodzi." albo "Piękna słoneczna pogoda, bezchmurne niebo, wieje chłodny, lecz nieśmiały wiaterek z północy na południe... dobra dosyć szczegółów." Chodzi mi o to, abyś w rozdziałach nie pisała komentarzy od SIEBIE. Jak miałaś to "Piękna słoneczna pogoda, bezchmurne niebo, wieje chłodny, lecz nieśmiały wiaterek z północy na południe... dobra dosyć szczegółów." wystarczało napisać np. "W Los Angeles była piękna słoneczna pogoda, bezchmurne niebo. Z północy na południe wiał chłodny, lecz nieśmiały wiaterek." Coś takiego.. nie pisz tego "dobra dosyć szczegółów" czy coś, bo to nie jest potrzebne, a mi na przykład przeszkadza w czytaniu ;//
    Masz na prawdę fajnego bloga, ale postaraj się nie dodawać tych komów od siebie w trakcie opowiadania ;)
    Pozdrawiam i czekam na rozdział ;**
    PS. Sorki, jeśli Cię uraziłam. Nie chciałam tego zrobić :<<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no spoko, wytykajcie mi te błędy... Postaram się nie dodawać takich komentarzy. :PP

      Usuń
  5. świetne, czytam tego bloga od tygodnia i jest świetny!! kidy next?

    OdpowiedzUsuń