Rozdział 49
UWAGA UWAGA... CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. [BEZNADZIEJNE SCENY +18 :)]
*Perspektywa
Rocky'ego*
Siedzieliśmy zdziwieni w
salonie, ale tylko Van nie wiedziała co się stało. - O co chodzi? - Zapytała w
końcu. Spojrzałem tylko na nią, dalej nie mogłem dojść do siebie.
- Ross... on... dalej
ćpał. - Odezwała się Delly, objąłem ją bo widziałem, że zaraz pewnie by się
rozpłakała, a ona wtuliła się we mnie i wybuchła szlochem. Wtedy Riker wyszedł
z pokoju Lau sam... z paczką.
- Zostawiłeś moją
siostrę z tym ćpunem!? - Wrzasnęła szatynka.
- Pamiętaj, że to ciągle
mój brat i pamiętaj, że sama umawiasz się z "ćpunem"! - Zrobił
cudzysłów w powietrzu, w jego głosie dało się wyczuć wściekłość. No cóż zawsze
tak reagował jeśli ktoś mówił coś złego o jego rodzinie. Odszedł do siebie do
pokoju i trzasnął drzwiami. Takie argumenty skutecznie zatkały Ness. Delly cały
czas płakała, a Vanessie się już oczy zaszkliły, bez słowa chciała iść do
pokoju Rikera, ale zatrzymałem ją i ja tam wszedłem. Zobaczyłem tylko jej
zrezygnowany wzrok i podszedłem do brata.
- Hej co jest? -
Spytałem, siedział na łóżku odwrócony tyłem do drzwi.
- Nic... nieważne. -
Odparł krótko.
- No... a tak na serio?
- Usiadłem obok niego. - Zabolało Cię to co powiedziała Van... prawda? -
Zapytałem, on nic nie odpowiedział, ale ja dobrze wiedziałem, że tak. Bez słowa
poklepałem go po ramieniu, oraz poszedłem do kuchni i przygotowałem trochę
kakao, zajęło mi to 10 minut. Do pomieszczenia weszła Van. Nie wymieniliśmy ze
sobą nawet słowa, ale się zrozumieliśmy. Zrezygnowana szatynka wyszła z pokoju,
a ja wróciłem do brata. - Mam dla Ciebie kakałko! - Powiedziałem i podałem mu
kubek, ten wziął go i napił się łyka, jednak dalej nic nie mówił tylko patrzył
się pusto w kubek...
- Do dupy z tym
wszystkim. - Odezwał się po chwili. - Po co mi jest dziewczyna, która nie umie
zaakceptować mojej przeszłości, oraz tego, że nie jesteśmy idealni? - Dodał.
- Van na pewno umie to
zaakceptować, tylko zrozum, że martwi się o Lau, a Ross jak się naćpa jest
nieobliczalny. - Odparłem.
- Co nie zmienia faktu,
że musi nazywać mojego brata ćpunem... on obiecał z tym skończyć. Ona chyba nie
ma pojęcia jak jest mu z tym ciężko, jak nam jest ciężko. Ona tylko potrafi
wytykać palcami wszystkich.
- Dobrze wiesz, że to
nie prawda...
- Jaki ja byłem głupi,
że się w niej zakochałem. - Przerwał mi blondyn nie zważając na moje słowa.
- Nie mów tak...
przecież dobrze się przy niej czujesz.
- Szczerze? Czuję się
przy niej wspaniale, niesamowicie, najlepiej, tak jak nigdy wcześniej... ale
nie chcę się być z kimś kto nie potrafi uszanować problemów mojej rodziny. –
Nie wiedziałem co powiedzieć, więc tylko przytuliłem mojego starszego brata,
poczułem jak na moją koszulkę skapnęła jedna łza… Ostatnio Riker płakał w wieku
5 lat kiedy zepsułem mu samochodzik…
*Perspektywa
Rossa*
*Kilka chwil wcześniej*
Lau przyszła do mojego
pokoju, a ja cały czas siedziałem oparty o łóżko na podłodze skulony. Bałem się
na nią spojrzeć, poczułem jak siada obok mnie . – Ross… - Powiedziała cicho i
niepewnie, ja za to spojrzałem na nią smutny.
- Laura...
ja wiem, że zrobiłem głupio i wiem, że nie zasługuję na twoją miłość. Obiecuję,
że zostawię Cię w spokoju, bo po tym co zrobiłem pewnie nie chcesz mnie nawet
znać. Obiecam, że więcej się nie odezwę do Ciebie słowem i nawet nie mam
zamiaru prosić Cię o wybaczenie, wiem, że zraniłem Cię tym, że Cię okłamałem...
ale ja po prostu nie mogłem... to było dla mnie zbyt trudne. Zbyt wiele działo
się w moim życiu, abym dał sobie z tym radę. – Cały czas na nią patrzyłem, a
moje oczy powoli zachodziły łzami. Chciałem się odwrócić, aby nie patrzeć na
nią jak była smutna i zmieszana, ale coś mi nie pozwoliło. W tej chwili kiedy
miałem zamiar obrócić głowę, ona zbliżyła się do mnie i delikatnie musnęła moje
usta. Ja to szybko odwzajemniłem, ale… po chwili przerwałem. – Nie. – Odparłem
cicho. – Nie zasługuję na to, na Ciebie, na nic nie zasługuję. – Jedna łza
spłynęła mi po policzku, zacisnąłem więc powieki, aby nie uronić już więcej
żadnej łzy, nawet najmniejszej, za to na swoich ustach znowu poczułem usta
Laury. Pożądanie wzięło nade mną górę i odwzajemniłem to, zagłębiając się w to
coraz bardziej. Włożyłem w ten pocałunek całego siebie i dotknąłem jej policzka
opuszkami palców, był gorący. Całowaliśmy się namiętnie i moglibyśmy trwać tak
wieczność, gdyby nie zapotrzebowanie na tlen, odkleiliśmy się od siebie, a
brunetka uśmiechnęła się nieśmiało.
- Głupi jesteś, jeśli myślisz, że Ci nie wybaczę. Każdy zasługuje na drugą szansę, a ja Ci zawsze będę wybaczać, ponieważ Cię kocham. – Rzekła tylko i wtuliła się we mnie. Teraz to tak chciałbym całe życie...
- Ja Ciebie też kocham. – Rzekłem po chwili milczenia i splotłem nasze ręce. Dziewczyna tylko się uśmiechnęła i lekko cmoknęła w policzek.
- Głupi jesteś, jeśli myślisz, że Ci nie wybaczę. Każdy zasługuje na drugą szansę, a ja Ci zawsze będę wybaczać, ponieważ Cię kocham. – Rzekła tylko i wtuliła się we mnie. Teraz to tak chciałbym całe życie...
- Ja Ciebie też kocham. – Rzekłem po chwili milczenia i splotłem nasze ręce. Dziewczyna tylko się uśmiechnęła i lekko cmoknęła w policzek.
*Perspektywa Rikera*
Siedziałem u siebie w pokoju i
jeszcze przez jakiś czas rozmawiałem z Rockym. – Dzięki za wszystko bracie. –
Powiedziałem.
- Spoko… byłem Ci to winien, w końcu ty też mi pomogłeś. – Odpowiedział mi, a ja się lekko uśmiechnąłem. Przytuliliśmy się i w końcu ten wyszedł, a w drzwiach pojawiła się Van.
- Czego tu chcesz? – Odezwałem się zły, ale też smutny. – Przecież jestem ćpunem…
- Spoko… byłem Ci to winien, w końcu ty też mi pomogłeś. – Odpowiedział mi, a ja się lekko uśmiechnąłem. Przytuliliśmy się i w końcu ten wyszedł, a w drzwiach pojawiła się Van.
- Czego tu chcesz? – Odezwałem się zły, ale też smutny. – Przecież jestem ćpunem…
- Skończyłeś z tym. – Rzekła, przerywając mi.
- Może Cię okłamuję? Może ciągle biorę, ale nikomu nic nie mówię? Przecież
jestem niebezpieczny, co się stało, że nie boisz się przebywać obok mnie? Zawsze
mogę Cię przecież zgwałcić i potem zabić… - Odezwałem się i odwróciłem się na
łóżku tak, że leżałem tyłem.
- Rik… przepraszam, nie powinnam była nazywać Rossa ćpunem, ale… ja po prostu
martwiłam się o Laurę. Przecież chyba dobrze wiesz jak to jest kiedy
przejmujesz się swoim rodzeństwem.
- Wiem… ale nigdy nie obraziłem przy tym czyjegoś rodzeństwa. – Łzy znów
zebrały mi się do oczu, nienawidziłem płakać. Czułem się wtedy taki słaby i
bezbronny, jakbym nie mógł nic zrobić, nienawidziłem tego uczucia. – Ani swojej
drugiej połówki. – Dodałem po chwili już załamującym się głosem, ale opanowałem
się po kilku sekundach.
- Ja… wiem. Przepraszam, nie chciałam was urazić tymi słowami. – Jej głos
rozbrzmiewał w mojej głowie, miałem ochotę ją przytulić, pocałować, powiedzieć,
że wszystko będzie dobrze… ale nie… nic nie będzie dobrze. Tak jak ona stawia
na pierwszym miejscu Lau, tak ja stawiam swoją rodzinę. Usiadła na moim łóżku i
złapała mnie za ramię, chciałem je zrzucić, ale nie potrafiłem. Leżałem tak, a ona się nie odzywała. W końcu położyłem swoją rękę na jej, a ona szybko się ożywiła, poczułem to, bo poruszyła delikatnie dłonią.
- Riker my wychodzimy! - Usłyszałem głos Rossa dochodzącego z korytarza, Ness za to położyła się obok mnie i objęła moje ciało.
- Przepraszam. - Szepnęła mi do ucha. - Nie chciałam urazić Ciebie ani Rossa, tym bardziej nie chciałam żadnego z was zranić. - Powiedziała po chwili, a ja odwróciłem się do niej przodem i chwilę patrzyłem w jej oczy. Zauważyłem w nich pewną iskierkę, dziewczyna przygryzła delikatnie dolną wargę. Zapewne zastanawiała się co zrobię.
- Ja... wiem. - Odparłem w końcu. - Niepotrzebnie się tak uniosłem.
- Potrzebnie... to ja się odezwałam i to zupełnie bez powodu, wiem, że Ross nigdy nie skrzywdziłby Lau. Przecież wiem, że oni się kochają...
- No cóż... tego nie da się nie zauważyć. - Rzekłem, ale dalej się nie uśmiechałem, ona patrzyła na mnie z niecierpliwością, jakby na coś czekała. Ja za to chciałem ją pocałować, chciałem poczuć jej wargi na moich, ale... nie potrafiłem jej znów zaufać, nie chciałem cierpieć. Czemu nie mogłem mieć szczęśliwego życia? Zawsze w miłości towarzyszył mi ból...
- Obiecuję, że już nie zranię Ciebie, ani nikogo z twoich bliskich. - Powiedziała pewna tego co mówi, nie mogłem wytrzymać. Pragnienie wzięło nade mną górę i wpiłem się w jej usta, znów poczułem jej słodki błyszczyk, jej miękkie wargi, które były uzupełnieniem moich, a cała złość, cały ból... wszystko co negatywne uleciało ze mnie. Odwróciłem się tak, że Van leżała na plecach, a ja podpierałem się rękoma żeby na niej nie leżeć, cały czas trwaliśmy w pocałunku. Robiliśmy tylko przerwę na krótkie oddechy, po krótkiej chwili Ness włożyła mi ręce pod koszulkę i szybko ją zdjęła. Ja nie pozostawałem jej dłużny i już po chwili leżała bez swojej bluzki, potem przeszła do spodni. Wkrótce oboje leżeliśmy tylko w bieliźnie, z pocałunkami zjechałem trochę niżej, na szyję, po czym zacząłem odpinać jej stanik, robiłem to powoli, bo cholerstwo nie chciało się odpiąć.
- Nosz kurwa. Kto to wymyślił?! - Uniosłem się po pięciu minutach męczenia się z bielizną brunetki, ona tylko się zaśmiała i rozpięła to bez problemu. - Jak ty to zrobiłaś? - Zdziwiłem się.
- O już siedź cicho. - Powiedziała i pocałowała mnie, a ja to odwzajemniłem i ściągnąłem jej majtki, a ona mi bokserki. Wszedłem w nią powoli, a ona tylko mruknęła cicho co wywołało uśmiech na mojej twarzy, poruszałem się z coraz szybciej, a ogarniająca mnie przyjemność była ogromna. Nie czułem się tak jeszcze nigdy... nie to, że z nikim nie spałem! Chodzi o to, że to nie były odpowiednie osoby. Było mi tak dobrze, ale czułem, że zbliża się koniec... kiedy nadszedł kulminacyjny moment oboje wydaliśmy z siebie jęk podniecenia. Położyłem się obok niej z przyspieszonym oddechem i przykryłem nas kołdrą, Ness wtuliła się we mnie, nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem...
_________________________________
No to macie tego rozdziała, zastanawiałam się nad zaczekaniem do 15 ale wstawiam dziś :D
Tak oto kończę rozdział... cóż scenki +18 nie wychodzą mi najlepiej zwłaszcza pisane w nocy :D Ummm... nie dam więcej takiego czegoś no bo... nie lubię tego opisywać i sama potem nie umiem tego przeczytać także więc ten teges... macie ten jakże kiepski rozdział ;-; next dodam dopiero 19 marca... a wiecie czemu 19? Nie? No to się kurdę dowiecie :) powodzonka życzę! :*
- Riker my wychodzimy! - Usłyszałem głos Rossa dochodzącego z korytarza, Ness za to położyła się obok mnie i objęła moje ciało.
- Przepraszam. - Szepnęła mi do ucha. - Nie chciałam urazić Ciebie ani Rossa, tym bardziej nie chciałam żadnego z was zranić. - Powiedziała po chwili, a ja odwróciłem się do niej przodem i chwilę patrzyłem w jej oczy. Zauważyłem w nich pewną iskierkę, dziewczyna przygryzła delikatnie dolną wargę. Zapewne zastanawiała się co zrobię.
- Ja... wiem. - Odparłem w końcu. - Niepotrzebnie się tak uniosłem.
- Potrzebnie... to ja się odezwałam i to zupełnie bez powodu, wiem, że Ross nigdy nie skrzywdziłby Lau. Przecież wiem, że oni się kochają...
- No cóż... tego nie da się nie zauważyć. - Rzekłem, ale dalej się nie uśmiechałem, ona patrzyła na mnie z niecierpliwością, jakby na coś czekała. Ja za to chciałem ją pocałować, chciałem poczuć jej wargi na moich, ale... nie potrafiłem jej znów zaufać, nie chciałem cierpieć. Czemu nie mogłem mieć szczęśliwego życia? Zawsze w miłości towarzyszył mi ból...
- Obiecuję, że już nie zranię Ciebie, ani nikogo z twoich bliskich. - Powiedziała pewna tego co mówi, nie mogłem wytrzymać. Pragnienie wzięło nade mną górę i wpiłem się w jej usta, znów poczułem jej słodki błyszczyk, jej miękkie wargi, które były uzupełnieniem moich, a cała złość, cały ból... wszystko co negatywne uleciało ze mnie. Odwróciłem się tak, że Van leżała na plecach, a ja podpierałem się rękoma żeby na niej nie leżeć, cały czas trwaliśmy w pocałunku. Robiliśmy tylko przerwę na krótkie oddechy, po krótkiej chwili Ness włożyła mi ręce pod koszulkę i szybko ją zdjęła. Ja nie pozostawałem jej dłużny i już po chwili leżała bez swojej bluzki, potem przeszła do spodni. Wkrótce oboje leżeliśmy tylko w bieliźnie, z pocałunkami zjechałem trochę niżej, na szyję, po czym zacząłem odpinać jej stanik, robiłem to powoli, bo cholerstwo nie chciało się odpiąć.
- Nosz kurwa. Kto to wymyślił?! - Uniosłem się po pięciu minutach męczenia się z bielizną brunetki, ona tylko się zaśmiała i rozpięła to bez problemu. - Jak ty to zrobiłaś? - Zdziwiłem się.
- O już siedź cicho. - Powiedziała i pocałowała mnie, a ja to odwzajemniłem i ściągnąłem jej majtki, a ona mi bokserki. Wszedłem w nią powoli, a ona tylko mruknęła cicho co wywołało uśmiech na mojej twarzy, poruszałem się z coraz szybciej, a ogarniająca mnie przyjemność była ogromna. Nie czułem się tak jeszcze nigdy... nie to, że z nikim nie spałem! Chodzi o to, że to nie były odpowiednie osoby. Było mi tak dobrze, ale czułem, że zbliża się koniec... kiedy nadszedł kulminacyjny moment oboje wydaliśmy z siebie jęk podniecenia. Położyłem się obok niej z przyspieszonym oddechem i przykryłem nas kołdrą, Ness wtuliła się we mnie, nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem...
_________________________________
No to macie tego rozdziała, zastanawiałam się nad zaczekaniem do 15 ale wstawiam dziś :D
Tak oto kończę rozdział... cóż scenki +18 nie wychodzą mi najlepiej zwłaszcza pisane w nocy :D Ummm... nie dam więcej takiego czegoś no bo... nie lubię tego opisywać i sama potem nie umiem tego przeczytać także więc ten teges... macie ten jakże kiepski rozdział ;-; next dodam dopiero 19 marca... a wiecie czemu 19? Nie? No to się kurdę dowiecie :) powodzonka życzę! :*
wcale nie było tak źle :) ale ogólnie rozdział dość dobry :) rozumiem że zbliżamy się już do końca historii....ale prawdę mówiąc nie mogę się doczekać następnego bloga!!!! :3
OdpowiedzUsuńPotrafiłabym napisać coś lepszego, raz opisałam gwałt na 5 stron A4 więc... umm... no :D ale muszę trzeźwo myśleć, a pisałam to około 3 nad ranem więc wyszło do dupy.
UsuńJeśli chodzi o następnego bloga to wkrótce powinnam dodać o tym notkę :)
Super rozdział! Gwałt? A można to gdzieś przeczytać? xD
OdpowiedzUsuń