niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 48

Rozdział 48

*Perspektywa Rossa*
- A wiesz czemu Cory nie dał rady? Bo Louis nie lubi tracić klientów.. cały czas go namawiał i namawiał, aż wreszcie ten mu uległ. I nie ma go teraz z nami przez Louisa.
- A czemu to wina Louisa? Nie rozumiem. - Zupełnie nie kumałem tego co on do mnie mówi.
- Bo Cory zginął przez przedawkowanie! Nie rozumiesz?! Umarł przez Louisa. - Głos mojemu bratu momentalnie się załamał, a mi rozszerzyły się oczy. Odetchnął głęboko. - Ale to nieważne. Nie chcę stracić jeszcze Ciebie, więc nie pozwolę Ci ćpać... zrozumiano? - Zapytał, a ja tylko kiwnąłem głową. Ruszyliśmy oboje do hotelu, szliśmy w milczeniu. Głupio mi się było odezwać, ale w końcu spojrzałem na brata.
- Riker... - Zacząłem niepewnie. - ...przepraszam... - Dodałem po chwili ze skruchą w głosie. - ...za wszystko. Nie chciałem ranić Ciebie, Delly, Rockyego i Lau. Nie powinienem był zaczynać, ale... to wszystko było takie... nie potrafiłem sobie poradzić z problemami. Zerwanie z Laurą, potem śmierć Cory'ego... nie umiałem tego odreagować tak jak ty. - Rzekłem, a ten tylko odwrócił się do mnie, ja za to teraz starałem się unikać jego wzroku, bałem się jego reakcji.
- Rozumiem Cię. - Odpowiedział tylko, a ja zdziwiony spojrzałem na niego, Riker uśmiechnął się. - Sam przecież ćpałem i wiem jak to jest... pamiętaj, że przez to tylko się poddajesz, a póki walczysz jesteś zwycięzcą. - Zacząłem się niepohamowanie śmiać, aż łzy mi do oczu naleciały. - Co w tym takiego śmiesznego? - Zapytał.
- Przypomniał... mi się... ten... filmik... - Mówił przez śmiech. - Jesteś... zwycięzcą... - Dalej rył, a ja zrobiłem facepalm'a.
- Jesteś idiotą. - Walnął mnie lekko w ramię, a ja go popchnąłem w bok tak, że aż się zachwiał. Oboje wracaliśmy roześmiani do domu. Tam czekali na nas Rydel, Ell, Rocky i Lau. Starszy zakrył kurtką gnat, który był za pasem, dla pewności.
- Hej rodzinko i Laura. - Powiedziałem z uśmiechem i zdjąłem buty...

*Perspektywa Rikera*
- Gdzie byliście? - Zapytała brunetka i przytuliła od razu Rossa, oraz spojrzała mu w oczy, ja się starałem niewidocznie ulotnić i udało mi się, kiedy tylko dotarłem do pokoju chciałem schować gnata do szuflady z bielizną na sam spód, tam gdzie wcześniej sobie leżał, ale ktoś mi przeszkodził.
- Rik... gdzie wy byliście? - Zapytał głos za mną, należał on do Van. Schowałem szybko broń, oraz zamknąłem "schowek", w którym były moje bokserki i odwróciłem się do niej ze sztucznym uśmiechem. "Powiedz, że nic nie widziałaś." Rzekłem do siebie w myślach i podszedłem do niej.
- Byliśmy się przejść, nic się nie stało. - Powiedziałem cicho i objąłem ją. - Nie wierzysz mi? - Spytałem odbiegając od tematu.
- Oooo... zmieniasz temat! Czyli jednak to coś ważnego. - Aż rozszerzyły mi się źrenice od jej odpowiedzi. "Skąd ona to wie?" Pomyślałem i uśmiechnąłem się tym razem szczerze.
- Wiesz jakie masz śliczne oczy? - Odezwałem się słodkim głosikiem, nie umiałem kłamać to jedynym wyjściem było odwracanie kota ogonem.
- Tak wiem, a teraz mów, bo się obrażę. - Odparła. Nagle usłyszeliśmy z salonu krótkie "co" i trzask drzwi od pokoju Lau. Szybko tam poszliśmy i zauważyliśmy naszą zdziwioną rodzinkę, oraz załamanego Rossa.
- To ja za nią pójdę. - Powiedziałem i ruszyłem do brunetki, otworzyłem drzwi co nie było łatwym zadaniem, bo Lau siedziała oparta o nie, ale w końcu udało mi się to, nie robiąc przy okazji nikomu krzywdy. Dziewczyna siedziała tam zapłakana, w końcu usiadłem obok niej, a ona się wtuliła w moje ramię.
- Obiecał... że z tym... skończy. - Mówiła przez szloch, nic nie mówiłem, bo sam miałem tą durną nadzieję, że coś się zmieni. - Patrzył... mi prosto... w oczy... mówił, że... już nie ćpa. - Kontynuowała dalej wtulona we mnie. W końcu przestała płakać. - Dlaczego on to zrobił? - Spytała mnie, gdybym sam znał odpowiedź...
- Nie wiem, ale sam się przekonałem jak ciężko jest to rzucić. Tego nie zrobi się z dnia na dzień... tu trzeba terapii. Ross na pewno poszedł po rozum do głowy i już więcej nie weźmie. - Wtedy przyszedł do nas blondyn. - O wilku mowa.
- Riker gdzie mam to wyrzucić? - Pokazał mi paczkę, zapewne tam był jego towar.
- Daj mi to. - Podał mi opakowanie. - Ja się tym zaopiekuję. - Rzekłem i wyszedłem z pokoju zostawiając ich samych...
_____________________
I oto rozdział! Wena była, ale się skończyła, potem obejrzałam glee i wena wróciła... tak więc... Demi czyni cuda, bo to dzięki jej występach w glee głównie odzyskałam wenę *-* <3 Dobra nie rozpisuję się, czekajcie na nexta... wiecie, że zostało niewiele rozdziałów prawda? Ale spokojnie! Nie żegnam się z wami na zawsze! Przecież zakładam tego drugiego bloga i nigdy w życiu nie usunę tego, ale po prostu nie będę tu nic dodawać :3 Toć to w końcu mój pierwszy w życiu blog! NIGDY GO NIE USUNĘ <3 Może czasem zamieszczę tu jednorazowe historyjki tzw. One Shoty. Soooł... wpadajcie tu, bo będę aktywna ;) ale spokojnie wszystko wyjaśnię w notce pod epilogiem... no i piknie! Rozpisałam się ;-;

7 komentarzy:

  1. a ile rozdziałów ma miec to opowiadanie ?
    błagam powiec że chociaż z 60 :)
    i drugi blog załóż o RIKESSIE plossseeeee zawsze tylko ta raura rikessa lepsza ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Og og anonimku odpowiadam Ci :)

      Ten blog będzie miał 50 rozdziałów, ponieważ na kolejne 10 nie mam pomysłów, a wiesz ile razy miałam ochotę wrzucić tutaj jakiegoś smoka? :D
      Drugi blog Rikessa... a wiesz, że zrobię Rikessę? :) Wszystko wyjaśnię wkrótce ;)

      Usuń
    2. Fajnie było o Rikenessie ale żeby w nim była zawarta Raura i Rydellington. :-)

      Usuń
  2. Fajnyyyyy <3 Chce next, tylko taki dlugi*-* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziś trafiłam na tego bloga przypadkiem. Spodobał mi się i czekam na next. Wpadnij na moje ;):
    r5ilaura
    uwiezieniwgalktycemilości.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. A ten blog nie może mieć przynajmniej 55 rozdziałów? Czekam niecierpliwie na next. <3
    <3 <3 Karcia 546 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kobieto błagam!!!! ile można czekać na nexta? kocham!!!! :3

    OdpowiedzUsuń