Ten rozdział będzie specjalny bo dam mu tytuł!!
PS. Wena mnie napadła więc może pociągnę do 20 rozdziału bez problemu xD
Rozdział 18
"- Ja go kocham rozumiesz? Kocham go i nie mogę znieść, że jest szczęśliwy z inną! Mimo wszystko jego szczęście jest dla mnie najważniejsze dlatego się nie odzywam!"
Z perspektywy Rossa:
Było jeszcze 30 minut do przyjścia dziewczyny naszego przyjaciela. Nagle młody usłyszał jak ktoś schodzi z góry... Była to Rydel i wyglądała tak jak zwykle! Uśmiechnięta pogodna i w ogóle nie wygląda jakby płakała, to było dziwne przecież jak chciał z nią rozmawiać nic mu nie powiedziała i spławiła blondynka zapłakanym głosem. - Rydel, wszystko w porządku? - Zaczepił na powitanie Riker, on musiał coś wiedzieć.
- Emm.. Tak, wszystko okej Riker. - Odpowiedziała z uśmiechem, mimo to wszyscy wiedzieli, że był sztuczny.
- Ryd, chodź tu do mnie. - Powiedział do siostry.
- Hmh, co chcesz Ross?
- Powiesz mi co się stało wtedy w twoim pokoju?
- Um... Musiałam przemyśleć parę spraw. Już jest okej, nie martw się tak młody. - Teraz uśmiechnęła się naprawdę.
- Em... No dobra wybaczę Ci tego młodego przez to, że nie czułaś się dziś zbyt najlepiej. I jeszcze jedno pytanie: Nie za krótko się odpicowywałaś? Przecież na pewno wyglądałaś okropnie. - Uśmiechnął się chytrze blondyn, a Delly rozczochrała mu fryzurę. Na całe mieszkanie rozległ się dzwonek do drzwi... Ellington otworzył i zaprosił tę osobę do środka, do domu weszła przepiękna brunetka, Ross i Rocky rozdziabili buzie ze zdziwienia, Rydel posmutniała, a Riker objął siostrę starając się ją pocieszyć. Wreszcie obiad się zaczął. [Od aut. chyba nie muszę mówić co jest na obiad? Nie chcę mi się xD weźcie sobie jakieś danie wyobraźcie xD] Rydel usiadła obok Rikera i Rossa, obok najstarszego siedział Rocky, obok bruneta siedział ich gość i obok Kelly Ell, a obok niego też najsmłodszy. Niby było cicho, ale ktoś to musiał przerwać. Ten ktoś to Rocky. - Jak wam się układa? - Zaczął.
- Dobrze. - Oznajmiła entuzjastycznie. Ross szepnął do Ell'a.
- Wow, fajna ta twoja dziewczyna. - A on odpowiedział.
- Odwal się od niej. - I w końcu ta dwójka wybuchła śmiechem. Reszta obiadu przebiegła bez przeszkód, nawet Rydel śmiała się, więc Ross stracił na jakiś czas czujność i zapomniał o tym co było. Obiad skończył się około godziny 18. Kelly wyszła z domu razem z Ell'em, który ją odprowadził. 20 minut później wyszli również Rydel i Riker.
- Wow, fajna ta twoja dziewczyna. - A on odpowiedział.
- Odwal się od niej. - I w końcu ta dwójka wybuchła śmiechem. Reszta obiadu przebiegła bez przeszkód, nawet Rydel śmiała się, więc Ross stracił na jakiś czas czujność i zapomniał o tym co było. Obiad skończył się około godziny 18. Kelly wyszła z domu razem z Ell'em, który ją odprowadził. 20 minut później wyszli również Rydel i Riker.
Z perspektywy Rydel:
-" Muszę się przejść, nie umiem dalej udawać, że nic się nie dzieje! Nie dam rady..." - Myślała cały czas idąc przed siebie dość wolnym korkiem. - Rydel poczekaj! - Zawołał blondyn, który wyszedł zaraz za siostrą, ona zatrzymała się.
- Ja nie dam rady... - Wtuliła się w brata. - Nie potrafię udawać, że nic się nie dzieje! - Z oczu poleciało jej kilka łez.
- Spokojnie mała, wypłacz się. - Powiedział z troską w głosie, martwił się o siostrę.
- Ja go kocham rozumiesz? Kocham go i nie mogę znieść, że jest szczęśliwy z
inną! Mimo wszystko jego szczęście jest dla mnie najważniejsze dlatego się nie odzywam! - Powiedziała na głos to co myślała gdy Ross do niej przyszedł, chciała mu to powiedzieć, ale nie starczyło jej odwagi.
- Jeśli go kochasz to mu to powiedz, im dłużej będziesz to w sobie dusić tym trudniej Ci będzie to powiedzieć, nawet jak zerwie ze swoją dziewczyną. - Starał sie pocieszyć Delly, lecz na darmo.
- Ja... nie potrafię! Ukrywam to od roku przed wami wszystkimi!
- Od roku?! - Zdziwił się Riker. - Wtedy jeszcze nie chodził nawet z Kelly!
- Wiem, ale wtedy też nie miałam odwagi się do tego przyznać... Co ja mam zrobić?
- Siostra ty zrobisz co uważasz za słuszne, ja mogę Ci tylko doradzić. Dobra rada ode mnie: Powiedz mu o tym. A teraz przemyśl to na spokojnie i sama. - Blondyn wrócił w stronę domu, a dziewczyna postanowiła jeszcze pospacerować po mieście.
-" Tu nie ma o czym myśleć! Jeśli mu coś powiem to zepsuje jego związek z Kelly, zaś jeśli nic nie powiem całe życie będę nieszczęśliwa. Jednak mimo wszystko najważniejsze jest dla mnie jego szczęście!" - Myślała Rydel chodząc zapłakana po mieście. Do domu wróciła o 20, była więc zmęczona 2-godzinną podróżą po mieście i w nie najlepszym stanie przekroczyła próg drzwi. Na starcie zaczepił ją Ell.
- Emm... Ryd nie wiem czy wiesz, ale jesteś cała rozmazana.
- Ehhh... Wiem Ratliff. - Powiedziała oschle i poszła na górę do łazienk, zmyła makijaż, przebrała się w piżamę i poszła spać...
Około 2 nad ranem.
Blondynka usłyszała dość głośny huk, jakby ktoś spadł ze schodów... Od razu zareagowała i wstała z łóżka, trochę jej się zakręciło w głowie, ale mimo to poszła sprawdzić co się stało. Reszta rodziny ciągle spała. - Ich to by porządne pacnięcie w łeb nie obudziło. - Mówiła do siebie po cichu, była już na schodach i zobaczyła, że ktoś tam leży... Szybko podbiegła do tej osoby i sprawdziła tętno, było słabe. Od razu zadzwoniła po pogotowie, chociaż ręce jej się trzęsły. Po 20 minutach karetka przyjechała... Dopiero wtedy zobaczyła, że na ziemi leżał Ratliff... Wtedy wstał Riker, usłyszawszy syrenę zbiegł szybko na dół i sprawdził co się dzieje, zobaczył blondynkę całą we łzach. - Co się stało?? - Spytał zdenerwowany obejmując siostrę.
- Ra... Ratliff...
- Co z nim.
- On... spadł... ze... schodów. - Delly wtuliła się w brata jak mogła, z jej oczu leciał strumień łez, na podłodze leżała kałuża krwi wymieszana ze słonymi łzami Rydel. W końcu i reszta rodziny się obudziła, Riker opowiedział im co się stało, a oni nie mogli uwierzyć... Minęło około 30 minut i wreszcie Rocky się odezwał.
- Jedziemy do niego! Przecież on teraz nas potrzebuje.
- Rocky, to twój pierwszy dobry pomysł w życiu! - Powiedział Ross i wszyscy wsiedli do samochodu, prowadził brunet, z przodu obok kierowcy siedział najmłodszy 17-latek, a z tyłu Rydel, która cały czas była wtulona w swojego brata, tylko on mógł sobie wyobrazić jak ona się czuje, tylko on wiedział o co tak naprawdę chodzi Delly... - Wiesz o co jej chodzi? - Szeptał najmłodszy na tyle, że blondynka go słyszała.
- To jest dziewczyna, ona wszystko przeżywa, zwłaszcza, że ona go traktuje jak członka rodziny, tak samo zareagowałaby gdyby tobie coś się stało. - Odpowiedział mu brat.
- Racja. - Po tej krótkiej rozmowie byli już pod budynkiem szpitalnym, cała czwórka weszła do niego i usiedli w poczekalni. Dziewczyna siedziała na krześle gapiąc się w podłogę, ledwo umiała powstrzymać łzy, a najstarszy ciągle nad nią czuwał... Minęło już pół nocy, była godzina około 4 nad ranem, Rocky i Ross już spali, pozostała dwójka dzielnie czuwała. - Rydel idź spać... - Powiedział Riker.
- Nie dopóki nie dowiem się co z nim.
- Oprzyj się o mnie, a ja Cię obudzę jak tylko lekarz się pojawi. - Po 10-minutowej namowie dziewczyna wreszcie zasnęła, była przemęczona tym co się działo...
- Jeśli go kochasz to mu to powiedz, im dłużej będziesz to w sobie dusić tym trudniej Ci będzie to powiedzieć, nawet jak zerwie ze swoją dziewczyną. - Starał sie pocieszyć Delly, lecz na darmo.
- Ja... nie potrafię! Ukrywam to od roku przed wami wszystkimi!
- Od roku?! - Zdziwił się Riker. - Wtedy jeszcze nie chodził nawet z Kelly!
- Wiem, ale wtedy też nie miałam odwagi się do tego przyznać... Co ja mam zrobić?
- Siostra ty zrobisz co uważasz za słuszne, ja mogę Ci tylko doradzić. Dobra rada ode mnie: Powiedz mu o tym. A teraz przemyśl to na spokojnie i sama. - Blondyn wrócił w stronę domu, a dziewczyna postanowiła jeszcze pospacerować po mieście.
-" Tu nie ma o czym myśleć! Jeśli mu coś powiem to zepsuje jego związek z Kelly, zaś jeśli nic nie powiem całe życie będę nieszczęśliwa. Jednak mimo wszystko najważniejsze jest dla mnie jego szczęście!" - Myślała Rydel chodząc zapłakana po mieście. Do domu wróciła o 20, była więc zmęczona 2-godzinną podróżą po mieście i w nie najlepszym stanie przekroczyła próg drzwi. Na starcie zaczepił ją Ell.
- Emm... Ryd nie wiem czy wiesz, ale jesteś cała rozmazana.
- Ehhh... Wiem Ratliff. - Powiedziała oschle i poszła na górę do łazienk, zmyła makijaż, przebrała się w piżamę i poszła spać...
Około 2 nad ranem.
Blondynka usłyszała dość głośny huk, jakby ktoś spadł ze schodów... Od razu zareagowała i wstała z łóżka, trochę jej się zakręciło w głowie, ale mimo to poszła sprawdzić co się stało. Reszta rodziny ciągle spała. - Ich to by porządne pacnięcie w łeb nie obudziło. - Mówiła do siebie po cichu, była już na schodach i zobaczyła, że ktoś tam leży... Szybko podbiegła do tej osoby i sprawdziła tętno, było słabe. Od razu zadzwoniła po pogotowie, chociaż ręce jej się trzęsły. Po 20 minutach karetka przyjechała... Dopiero wtedy zobaczyła, że na ziemi leżał Ratliff... Wtedy wstał Riker, usłyszawszy syrenę zbiegł szybko na dół i sprawdził co się dzieje, zobaczył blondynkę całą we łzach. - Co się stało?? - Spytał zdenerwowany obejmując siostrę.
- Ra... Ratliff...
- Co z nim.
- On... spadł... ze... schodów. - Delly wtuliła się w brata jak mogła, z jej oczu leciał strumień łez, na podłodze leżała kałuża krwi wymieszana ze słonymi łzami Rydel. W końcu i reszta rodziny się obudziła, Riker opowiedział im co się stało, a oni nie mogli uwierzyć... Minęło około 30 minut i wreszcie Rocky się odezwał.
- Jedziemy do niego! Przecież on teraz nas potrzebuje.
- Rocky, to twój pierwszy dobry pomysł w życiu! - Powiedział Ross i wszyscy wsiedli do samochodu, prowadził brunet, z przodu obok kierowcy siedział najmłodszy 17-latek, a z tyłu Rydel, która cały czas była wtulona w swojego brata, tylko on mógł sobie wyobrazić jak ona się czuje, tylko on wiedział o co tak naprawdę chodzi Delly... - Wiesz o co jej chodzi? - Szeptał najmłodszy na tyle, że blondynka go słyszała.
- To jest dziewczyna, ona wszystko przeżywa, zwłaszcza, że ona go traktuje jak członka rodziny, tak samo zareagowałaby gdyby tobie coś się stało. - Odpowiedział mu brat.
- Racja. - Po tej krótkiej rozmowie byli już pod budynkiem szpitalnym, cała czwórka weszła do niego i usiedli w poczekalni. Dziewczyna siedziała na krześle gapiąc się w podłogę, ledwo umiała powstrzymać łzy, a najstarszy ciągle nad nią czuwał... Minęło już pół nocy, była godzina około 4 nad ranem, Rocky i Ross już spali, pozostała dwójka dzielnie czuwała. - Rydel idź spać... - Powiedział Riker.
- Nie dopóki nie dowiem się co z nim.
- Oprzyj się o mnie, a ja Cię obudzę jak tylko lekarz się pojawi. - Po 10-minutowej namowie dziewczyna wreszcie zasnęła, była przemęczona tym co się działo...
świetny :3 ale co taki krótki? :c
OdpowiedzUsuńty chyba nie zamierzasz uśmiercić Ratliff'a? O___O tylko spróbuj, a cię znajdę i powieszę :3 xD
czekam na kolejny :*
No co ty, wtedy mój plan by w mordę strzelił :/.... Nigdy nie uśmiercę naszego Ell'a i zresztą nikogo z R5 on po prostu ciapa na schodach się wyrżnął hahahaha xD... Jak to krótki?? Mam jeszcze dłuższe pisać?? AJ KANT! xD
Usuńuff.. to dobrze :3
Usuń