Rozdział 17
Z perspektywy Ratliffa:
Dwójka przyjaciół wróciła do domu i Ell od razu poszedł zmienić koszulkę, brudną wrzucił do prania, natomiast z szafki w swoim pokoju wyciągnął czystą. - Okej, to może przejdziemy się na pizzę? - Spytał z uśmiechem.
- Um... Jasne. - Ta również się uśmiechnęła. Ruszyli w stronę najbliższej pizzerni i weszli do lokalu. - Jaką bierzemy?
- Hmm... Może szynka, ser, ananas? - Zaproponował brunet.
- Albo może... szynka, pieczarki?
- Raczej sądzę, że ananas lepszy jest niż pieczarki, zresztą gdzie ser? Pizza bez sera to nie pizza... - Udawał oburzonego.
- No dobra weźmiemy jak chcesz, ale nie przepadam za ananasem.
- To ja sprawię, że go polubisz. - Uśmiechnął się uroczo do blondynki, ta odwzajemniła ten gest. Po około 30 minutach pizza była już zamówiona i leżała na stole, Rydel niechętnie zajadała się pizzą. - Jedz ją bo pożałujesz tego... - Uśmiechnął się złowieszczo.
- Um... O co Ci chodzi? Mam się bać?
- Jeśli nie zjesz chociaż dwóch kawałków to tak. - Odrzekł, blondyna zaśmiała się cicho i wróciła do niechętnego spożywania produktu. - Co ja mówiłem? - Spytał ze złowieszczym uśmiechem.
- Hmh... Może co, teraz zaczniesz mnie karmić?
- Um... Nie myślałem o tym, aż do teraz... - Zachichotał cicho.
- Idź ode mnie! - Blondynka udała obrażoną, założyła ręce na piersi i odwróciła głowę od przyjaciela.
- Oj no nie fochaj. - Zrobił minę zbitego pieska.
- Pff... Rossowi to lepiej wychodzi. - Powiedziała śmiejąc się z bruneta, ten za wszelką cenę chciał "odfochać" przyjaciółkę.
- Oj no prooooszę! - Próbował ubłagać blondynkę, ta ledwo mogła wytrzymać nie śmiejąc się, mimo to starała się udawać poważną. - No błagam Rydel! Delly! Błagam Cię!! - Prosił dalej...
- No dobra, wybaczę Ci. Ale musisz coś dla mnie zrobić.
- Co chcesz!
- Zjedz za mnie tą pizzę! - Ratliff niechętnie wykonał polecenie dziewczyny, ta uśmiechnęła się zwycięsko.
- Wy zawsze ulegacie. - Zaśmiała się.
- A żeby Cię piorun trzasnął. - Udawał złego, ale wszyscy dobrze wiedzieli, że nie mógł się długo złościć na swoją przyjaciółkę. W śmiechu przebiegł im cały dzień, po wyjściu z pizzerni poszli jeszcze na spacer przez plażę i do parku. Wrócili do domu około godziny 22, byli już strasznie zmęczeni. Weszli do domu i zastali całą rodzinkę w komplecie... Oczywiście nie obyło się bez pytań Rossa i dociekliwości Rockiego. - Gdzie byliście? - Rzucił na powitanie najmłodszy blondyn.
- Ej ja tu jestem starszy, ja powinienem o to pytać... Więc... Gdzie byliście? - Najstarszy powiedział.
- Um... na pizzy. - Odparła Rydel.
- Czemu tak późno wróciliście? - Spytał znów Riker.
- Em... poszliśmy jeszcze na spacer. - Tym razem odpowiedział Ell. Nagle wszyscy ucichli... W końcu musiało paść to pytanie.
- Jesteście razem? - Przerwał ciszę dotąd nie odzywający się Rocky.
- CO?! - Wykrzyknęli chórkiem.
- Em... um... nie, Ratliff ma przecież dziewczynę... - Po tych słowach Delly widocznie posmutniała.
- "Co jej jest? Przecież to racja, mam dziewczynę Kelly." - Pomyślał brunet, wzruszył ramionami i wtedy zadzwonił do niego telefon.
- Heej kotku! - Powiedziała jego dziewczyna.
- Kelly! Kochanie! Co tam u Ciebie?
- A nic nowego, mam pytanie. Mogłabym wpaść jutro do was na obiad?
- Em... Jasne wpadaj kiedy chcesz! - Uśmiechnął się i rozłączył. - Hej słuchajcie, jutro Kelly wpada do nas na obiad. - Orzekł przed wszystkimi...
- Hmh... Może co, teraz zaczniesz mnie karmić?
- Um... Nie myślałem o tym, aż do teraz... - Zachichotał cicho.
- Idź ode mnie! - Blondynka udała obrażoną, założyła ręce na piersi i odwróciła głowę od przyjaciela.
- Oj no nie fochaj. - Zrobił minę zbitego pieska.
- Pff... Rossowi to lepiej wychodzi. - Powiedziała śmiejąc się z bruneta, ten za wszelką cenę chciał "odfochać" przyjaciółkę.
- Oj no prooooszę! - Próbował ubłagać blondynkę, ta ledwo mogła wytrzymać nie śmiejąc się, mimo to starała się udawać poważną. - No błagam Rydel! Delly! Błagam Cię!! - Prosił dalej...
- No dobra, wybaczę Ci. Ale musisz coś dla mnie zrobić.
- Co chcesz!
- Zjedz za mnie tą pizzę! - Ratliff niechętnie wykonał polecenie dziewczyny, ta uśmiechnęła się zwycięsko.
- Wy zawsze ulegacie. - Zaśmiała się.
- A żeby Cię piorun trzasnął. - Udawał złego, ale wszyscy dobrze wiedzieli, że nie mógł się długo złościć na swoją przyjaciółkę. W śmiechu przebiegł im cały dzień, po wyjściu z pizzerni poszli jeszcze na spacer przez plażę i do parku. Wrócili do domu około godziny 22, byli już strasznie zmęczeni. Weszli do domu i zastali całą rodzinkę w komplecie... Oczywiście nie obyło się bez pytań Rossa i dociekliwości Rockiego. - Gdzie byliście? - Rzucił na powitanie najmłodszy blondyn.
- Ej ja tu jestem starszy, ja powinienem o to pytać... Więc... Gdzie byliście? - Najstarszy powiedział.
- Um... na pizzy. - Odparła Rydel.
- Czemu tak późno wróciliście? - Spytał znów Riker.
- Em... poszliśmy jeszcze na spacer. - Tym razem odpowiedział Ell. Nagle wszyscy ucichli... W końcu musiało paść to pytanie.
- Jesteście razem? - Przerwał ciszę dotąd nie odzywający się Rocky.
- CO?! - Wykrzyknęli chórkiem.
- Em... um... nie, Ratliff ma przecież dziewczynę... - Po tych słowach Delly widocznie posmutniała.
- "Co jej jest? Przecież to racja, mam dziewczynę Kelly." - Pomyślał brunet, wzruszył ramionami i wtedy zadzwonił do niego telefon.
- Heej kotku! - Powiedziała jego dziewczyna.
- Kelly! Kochanie! Co tam u Ciebie?
- A nic nowego, mam pytanie. Mogłabym wpaść jutro do was na obiad?
- Em... Jasne wpadaj kiedy chcesz! - Uśmiechnął się i rozłączył. - Hej słuchajcie, jutro Kelly wpada do nas na obiad. - Orzekł przed wszystkimi...
Z perspektywy Rydel:
Gdy chłopak wypowiedział te słowa blondynka nagle poczuła jakby w niej coś pękło, miała przyjechać dziewczyna Ellingtona, chłopaka w, którym zakochała się jakiś rok temu. -" Nigdy wcześniej nas nie odwiedzała, a są razem jakieś pół roku, co ona nagle tak chce się tu pojawić?" - Myślała dziewczyna, postanowiła iść do swojego pokoju i bez słowa ruszyła tam gdzie mogła pobyć sama i wszystko przemyśleć... Nie wiedziała już co dzieje się z chłopakami, po prostu rzuciła się na łóżko i lampiła w sufit, to był dla niej ogromny cios, ale sama jest sobie winna, mogła powiedzieć przyjacielowi co do niego czuje, miała na to całe 6 miesięcy. Nie była zła na Kelly, nic do niej nie miała, tylko była wręcz wściekła na siebie! Chciała się teraz komuś wygadać... Wtedy jak na zawołanie do pokoju wszedł Riker. - Siostra wszystko okej? - Spytał patrząc na dość marnie wyglądającą blondynę.
- Umm... Tak... Eee... nie. - Powiedziała po chwili namysłu.
- Co jest mała? - Rzucił z troską w głosie.
- Hmh... Nie chcę o tym rozmawiać. - Usiadła na łóżku i gapiła się w podłogę.
- Gadaj... - Uśmiechnął się złowieszczo blondyn.
- Nie... nie błagam nie! - Wybuchła śmiechem blondynka, bo najstarszy zaczął ją łaskotać.
- Powiesz co Ci na sercu leży? - Nie przestawał.
- N.. nie.. hahah... błagam przestań. - Mówiła przez łzy. - No dobra... Po.. powiem o co chodzi tylko... przestań! - Blondyn zaprzestał i "zamienił się w słuch". - Emm... Bo tu chodzi o...
- O...?? - Nie dawał jej spokoju.
- ...O, o jutrzejszy obiad. O Kelly i o Ella. - Powiedziała zastanawiając się czy to dobry pomysł, że mówi to wszystko, jednak to był jej brat. - Chodzi o to, że...
- Zakochałaś się w nim? - Dokończył za nią.
- Umm.. tak. - Powiedziała z żalem - Najgorsze jest to, że będę musiała patrzeć na nich jak się przy mnie obściskują.
- Nie musisz, mogę powiedzieć, że źle się czujesz. Po prostu nie wychodź z pokoju. - Uśmiechnął się i objął dziewczynę. - A na razie idź spać. - Powiedział i wyszedł z pokoju.
- Emm.. Riker? Dziękuję. - Rzuciła do niego uśmiechem, a ten poszedł już, blondynka jak najszybciej położyła się spać. Około godziny 23 zasnęła...
Następnego ranka około godziny 10 już prawie wszyscy byli na nogach, wszyscy prócz oczywiście Rossa. - Ja go pójdę obudzić. - Powiedziała Delly, ruszyła na górę w stroju pokoju blondaska i otworzyła drzwi. - ROSS LENIU WSTAWAJ JUŻ 10!! - Wydarła mu się w drzwiach, a ten jak oparzony wyskoczył z łóżka.
- Jezuu, Rydel chcesz żebym zawału dostał?
- Hmh... Tak. - Uśmiechnęła się dziewczyna i zeszła na dół. - Młody zaraz przyjdzie.
- Tylko nie młody! - Powiedział blondasek schodząc i zakładając koszulkę. - Co na śniadanie? - Spytał.
- Jajecznica. - Powiedział Riker i podał do stołu. Rodzina w miłej atmosferze zjadła śniadanie... Tylko jedyna dziewczyna w zespole była jakaś taka niemrawa.
- Emm... Rydel wszystko okej? - Spytał Rocky.
- Um..? Taak po prostu zamyśliłam się... Dziękuję. - Odłożyła pusty talerz po zjedzeniu i poszła do siebie.
- Coś jej się stało? - Powiedział Ross kiedy ta jeszcze mogła to usłyszeć i poszedł za siostrą, wszedł do jej pokoju bez pukania i zastał ją przykrytą kołdrą, zasłoniła nawet twarz.
- Idź stąd młody! - Rzuciła, z jej głosu można było wywnioskować, że płakała.
- Ryd, co Ci jest? - Spytał siadając na łóżku.
-" Kocham go rozumiesz? Kocham go i nie mogę znieść tego, że jest szczęśliwy z inną! Mimo wszystko jego szczęście jest dla mnie najważniejsze dlatego się nie odzywam." - Pomyślała. - Nic! Idź sobie!
- Rydel, powiesz mi o co Ci chodzi? Nie masz humoru już 2 dzień, a to do Ciebie nie podobne! - Uniósł się lekko blondyn, tym razem odpowiedziała mu głucha cisza. - Nie chcesz nie mów. - Wreszcie sobie odpuścił i powoli wyszedł z pokoju. Blondynka pogrążyła się we własnych myślach, nie mogła znieść tego, że przez te pół roku co miała okazję nie powiedziała chłopakowi co czuje, że wszystko schrzaniła i mogła już nie mieć drugiej szansy! -" Oni są tak do siebie dopasowani, nie ma szans żeby zerwali, a nawet jeśli to nie powinnam z tym wyskakiwać." - Myślała dalej, dochodziła godzina 14, za godzinę miała zjawić się Kelly. - Chcę do nich zejść, ale nie mogę. - Powiedziała do siebie patrząc się w sufit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz