piątek, 28 czerwca 2013

Notka ;'(

Notka, która pewnie zasmuci wszystkich R5er's

Nic związanego z blogiem, co wy!! Tylko z R5... Pokaże wam coś co doprowadziło mnie do płaczu:

Tłumaczenie: To będzie boleć, że jak stajemy się starsi, tak powoli upadamy z bycia częścią R5Family. To będzie boleć. Będę mieć te wspomnienia kiedy mieliśmy depresję, bo nie odpowiadali na nasze tweety, że nas nie followali albo że ich nie poznaliśmy. Wielu z was powoli będzie zapominać wspomnienia kiedy to pocieszaliśmy siebie nawzajem, że będziemy razem gdy fandom wda się w kłótnie z powodów, że członkowie zespołu będą z kimś chodzić, a my będziemy ich "shippować" z kimś innym. To będzie boleć, bardzo. To wszystko się zmyje, gdy po raz ostatni tweetniemy "i love you @officialR5". Po prostu pamiętaj wszystko przez przeszedłeś i pamiętaj cały ten czas, gdy miałeś swoje momenty "fangirlingu" jako nastolatki (tego nie ogarniam) ale pamięć następnego razu kiedy się zalogujesz będzie inna. Po tych wszystkich latach nie logowania. I tweetujesz do jednego z członków zespołu "spoczywaj w pokoju... Zawsze będę cię kochał". Wtedy bedziesz wiedział, że dotrzymałeś swojej obietnicy "raz R5er, zawsze R5er" - Dzięki Małgosi M.

A teraz piękny tekst Weroniki O, który na prawdę dał mi do myślenia: Z każdym dniem uświadamiam sobie coraz mocniej ,że cie kocham... ale ty nawet nie wiesz o moim istnieniu... bo jesteś sławny.. A Ja kochała bym cię nawet jakbyś był zwykłym chłopakiem mieszkającym piętro niżej u mnie w bloku....~

Na koniec: KOCHAM WAS R5ER I ZAWSZE BĘDZIEMY RODZINĄ! NIGDY SIĘ NIE ROZDZIELIMY ZAWSZE BĘDĘ WAS KOCHAĆ!!


Rozdział 20

Rozdział 20

Od razu mówię, że początek rozdziału pomagała mi wymyślać Weronika O. dlatego podam wam tu linka do jej bloga, awww... wiem jestem miła xD łapać xD

Z perspektywy Rydel:
 Delly siedziała na ławce w parku i płacząc myślała o tym co zaszło w szpitalu. "- ...Ja muszę Ci coś powiedzieć... Chodzi o to, że... Eee... Ja chciałbym być tylko przyjacielem.
- O co Ci chodzi?
- Ja noo... Słyszałem wszystko co mówiłaś...
- CO!? Czemu mnie okłamałeś? - Do jej oczu zaczęły napływać łzy.
- Ponieważ... nie chciałem Cię zranić... Ale chodzi mi o to, że ja nie kocham Cię... - Przerwała mu składając na jego ustach namiętny pocałunek.
- Ale ja zawsze będę Cię kochać. - Powiedziała i uciekła."
- Co ja zrobiłam? - Płakała coraz mocniej, w końcu przyszedł do niej Riker, a chwilę potem Ross i zadał to nieszczęsne pytanie: - "Siostra co Ci jest?"
- "Nie chcę mu nic mówić, boję się, że nie starczy mi odwagi. Muszę się komuś wyżalić, jednak tylko jedna osoba wie o wszystkim, nie potrafię tego powtórzyć, tego samego co powiedziałam Rikerowi... Czemu mi jest tak ciężko? Dlaczego ja muszę tak cierpieć. W sumie lepiej ja niż Ell."
- Rydel co Ci się stało? - Powiedział znów po 5 minutach.
- Młody... proszę Cię zostaw ją, ja z nią pogadam okej?
- Um... no dobra...
- Ale nie podsłuchuj, proszę.
- No okej, idę do domu opowiecie mi jak wrócicie. - Poszedł.
- Rydel, powiesz co się stało w szpitalu? - Blondynka zbierała się na to jakiś czas, blondyn nie naciskał, czekał spokojnie na odpowiedź blondynki... W końcu po godzinie przestała płakać i zebrała się, wzięła głęboki oddech...
- Ja... ja... on... Ell słyszał co mu powiedziałam w szpitalu, powiedziałam, że go kocham, on to słyszał i chciał mi powiedzieć, że nie czuje tego samego, a ja mu przerwałam i go pocałowałam, zrobiło mi się głupio i uciekłam... - Znowu chciała zacząć płakać, ale Riker wtulił ją do siebie tak mocno, że nie mogła oddychać.
- Przestań mała... Już przestań płakać. - Rydel powoli zaczęła się uspokajać.
- Co ja mam zrobić Riker?
- Najlepiej nie myśleć teraz o tym, pierw powiesz Rossowi co się stało żeby chłopak już się tak nie martwił okej? Ale pierw się rozerwiemy żebyś już tak nie płakała. - Otarł łzy z policzków siostry i pomógł jej wstać, było jej słabo, ale chciała przestać myśleć o tym co się stało... Brat zabrał ją na lody i poszedł na plażę się przejść. Nagle najstarszy spojrzał na siostrę z uśmiechem, podniósł ją i wbiegł prosto w falę, która właśnie miała uderzyć o brzeg i wrzucił ją do wody. - RIKER! - Udawała obrażoną, lecz po chwili zaczęła chlapać brata i się śmiać. - Masz szczęście, że mam na sobie wodoodporny tusz do rzęs.
- Taką Rydel znam i kocham. - Zaśmiali się oboje. Około godziny 22 wrócili do domu, na kanapie leżał Ross i czekał aż wrócą i mu wszystko wreszcie wyjaśnią. Rydel wzięła głęboki oddech i przywitała się z bratem.
- Hej Ross.
- O wreszcie wróciliście?
- Byliśmy się rozerwać - Wyjaśniła.
- Nic nie musisz mi wyjaśniać poza jednym... Powiesz wreszcie czemu cały czas chodziłaś nie w humorze?
- Ehhh... W końcu musiałabym Ci to powiedzieć, a im szybciej tym lepiej. - Westchnęła i opowiedziała mu dokładnie to co Rikerowi, tym razem nie zebrało jej się na łzy bo wiedziała, że ma wsparcie w rodzinie. Młody uważnie wsłuchiwał się w każde słowo swojej siostry.
- Ja... nie wiem co powiedzieć... - Blondyna zatkało... miał mieszane uczucia.
- Po pierwsze: To nie wina Ell'a tylko moja, ja wszystko zaczęłam. - Blondasek przytulił siostrę, ona poczuła ulgę. Wiedziała, że Ross nic nie zrobi Ell'owi bo to była tylko wina Delly. Około godziny 23 wszyscy udali się do swoich pokoi, Ratliff został jeszcze zatrzymany na kontrolę ponieważ nagle zaczęła go boleć głowa i zemdlał w szpitalu... Oczywiście cały zespół zaczął się martwić, ale nie mogli się z nim zobaczyć bo musieli tym razem poczekać aż się obudzi.

Z perspektywy Rikera:
Dzisiaj całe R5 miało wyjechać z Londynu do Polski, aby już szykować się na koncert więc Ratliff musiał zostać przewieziony, na szczęście obudził się i mógł zostać wypisany, Riker z Rossem mieli po niego przyjechać. Była godzina 12 i już siedzieli w poczekalni, ich przyjaciel właśnie wychodził z sali. - Wszystko okej? - Spytał młody.
- Taa... tylko strasznie nawala mnie głowa... Niewiele pamiętam z wczoraj.
- Teraz będziesz regularnie miał takie zaniki pamięci? - Dopytywał Ross.
- Nie wiem, oby nie. Niektórych rzeczy nie chcę zapominać.
- Na przykład? - Powiedzieli chórkiem.
- Ummm... nieważne, jedziemy? - Bracia wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia i ruszyli ku samochodowi. Wrócili do pokoju, Rydel nigdzie nie było widać.
- Pewnie jest u siebie. - Ell poszedł na górę, bracia zostali. Wiedzieli, że muszą sobie wszystko wyjaśnić. - Hmmm... - Ross uśmiechnął się złowieszczo.
- Młody... nawet nie... - Nie skończył bo blondyn już był prawie na górze. - Ehh... - Riker ruszył za nim.

*Rozmowa Ell'a i Rydel*
- Mogę wejść? - Spytał przez zamknięte drzwi.
- Um... tak, proszę. - Powiedziała spokojnym tonem, wtedy właśnie Ross podbiegł pod drzwi.
- Wszystko w porządku?
- Tak... Jest okej. Zemdlałeś wczoraj, chyba ja powinnam zadać Ci to pytanie.
- Noo, jest dobrze, ale większość nieważnych rzeczy nie pamiętam.
- A pamiętasz... emmm...
- Tak. - Atmosfera nagle opadła, Rydel wtedy zauważyła Rossa pod drzwiami lecz nic nie mówiła, chyba nie chciała ich odganiać. - Musimy sobie coś wyjaśnić.
- Wiem co powiesz... Chcesz być tylko przyjacielem, ale... ja nie wiem czy potrafię. Nawet nie wiesz jak trudno jest udawać, że wszystko jest w porządku kiedy tak nie jest, mogę spróbować, obiecuję że się postaram, ale nie obiecuje, że to mi wyjdzie. - Nie mogła w to uwierzyć, Rydel po raz pierwszy wyznała osobie, której kocha co jej leży na sercu i wiedziała, że tego nie pożałuje. Ell uśmiechnął się do niej i powoli wstał.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że mnie rozumiesz. - Pomógł wstać przyjaciółce i przytulił ją, ona nie miała nic przeciwko, każda chwila z nim to jak być w siódmym niebie...

_________
Krótki i słodki wiem... ale czasem trzeba komuś ulżyć xD No to co?! WERONIKA DAWAJ ROZDZIAŁ I TO JUŻ!!!!
_________

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 19

Rozdział 19

Z perspektywy Rikera:
Była 6 rano, a lekarza ciągle nie było. Blondyn ledwo trzymał się na nogach, ale obiecał siostrze, że ją obudzi jak lekarz wyjdzie, to obietnicy dotrzyma. Wie dobrze jak to jest się zakochać... Przecież sam akurat jest zakochany. -" Ahhh Cassidy..." - Myślał i starał się nie usnąć, ale to było silniejsze od niego. -" NIE!" - Powiedział sobie w głowie i szeroko otworzył oczy.
Nadchodzi godzina 8. Drzwi od sali uchylają się, a najstarszy ciągle czuwa. Zauważył doktora i natychmiast obudził swoją siostrę, ta od razu otworzyła oczy i nie potrafiła opanować się od pytań.
- Co z nim? Wszystko dobrze? Przeżyje?
- Z panem Ratliffem wszystko w porządku, na pewno przeżyje, ale nie wiemy kiedy się obudzi. - Powiedział mężczyzna w szlafroku i wrócił na salę. -" Po raz pierwszy od kilku dni zobaczyłem w oczach Delly, że się na prawdę i szczerze cieszy. Wspaniale było widzieć, że znów jest szczęśliwa, ja sam zresztą cieszyłem się, że mojemu przyjacielowi nic nie jest." - Myślał blondyn, Rocky i Ross ciągle spali, a blondynka już nie mogła z czystym sumieniem iść spać, ale nie chciała.
- Riker, ty jedyny przez całą noc nie spałeś, wróć do domu proszę. - Powiedziała Rydel.
- Umm... Jesteś pewna, że jak jestem taki nieprzytomny to dojadę tam w jednym kawałku?
- W sumie racja. Ross! Rocky! Wstawać. - Szturchała braci i już po chwili się obudzili.
- Hmh? - "Powiedzieli"[Od aut. Nie wiem czy to słowo i czy to się wymawia dlatego jest w cudzysłowie xD.] naraz.
- Odwieźcie Rikera do domu, całą noc nie spał.
- Okej. - Cała trójka ruszyła w stronę domu. - A ty nie idziesz siostra? - Spytał Rocky.
- Umm... Nie ja zostanę, ktoś musi. - Uśmiechnęła się. Blondyn  z dwójką rodzeństwa wrócił do domu, najstarszy od razu rzucił się na łóżko i zasnął. Młodzi zrobili to samo co ich brat i poszli do swoich pokoi spać...

Z perspektywy Rydel:
Była już godzina 10 rano, a blondynka ciągle czekała aż będzie mogła wejść do przyjaciela... Nagle w poczekalni pojawiła się Laura. - Hej Rydel! Co się stało?
- Laura! Co ty tu robisz kochana? No tak Ell wywalił się na schodach u nas w domu około 2 w nocy, zadzwoniłam po karetkę i siedzę tu tak od tej 3, bo zanim tu dojechaliśmy... - Ziewnęła blondynka.
- Dowiedziałam się o tym wypadku od Rossa, przysłał mi sms'a żebym przyjechała i Cię wspierała. Em... Czyli mam rozumieć, że nic nie spałaś?
- Spałam około 4 godziny, jak czekaliśmy na lekarza i wyniki. Riker za to nie spał ani trochę więc przewiduję, że już leży w objęciach Morfeusza. -  Zachichotała.
- No to co? Poczekamy razem?
- Tak, ale jeśli mogę sama do niego wejdę dobrze?
- Oczywiście. - Uśmiechnęła się jakby rozumiała dziewczynę.
Godzinę później.
- Ehh... Ile można czekać...
- Uwierz mi, że bardzo długo. Uspokój się Rydel. - Posłała jej uśmiech brunetka.
- Wiesz... Ty się przynajmniej się wyspałaś i nie siedzisz tu do drugiej godziny! - Lekko się uniosła blondynka.
- Spokojnie, spokojnie nie unoś się.
- Wybacz, zmęczenie daje się we znaki. - Opuściła głowę dziewczyna. Wreszcie lekarz wyszedł z sali ponownie.
- Możecie do niego wchodzić po kolei. - Laura weszła pierwsza ponieważ Delly chciała żeby brunetka zobaczyła się z przyjacielem, a ona sama zostanie tam dopóki się nie obudzi. Po 30 minutach wyszła i przyszła kolej na nią.
- Laura wracaj do domu. - Brunetka posłusznie wykonała polecenie, ale pojechała do domu Lynch'ów... Rydel wreszcie weszła na salę, bardzo się bała. Na szczęście lub nieszczęście Ell wciąż się nie obudził. Ryd podeszła do niego i usiadła obok łapiąc go za rękę. - Błagam Cię, nie strasz mnie tak więcej... - Powiedziała po cichu wiedząc, że przyjaciel jej nie słyszy. - Nigdy więcej nawet tak robić. Prawie zginąłeś i gdyby nie ja to pewnie byś tam ciągle leżał, ale już martwy. - Mówiła dalej jakby do siebie. Kilka łez spłynęło po jej policzku. - Kocham Cię i nie rób mi czegoś takiego więcej. Proszę.  - Powoli zasnęła ciągle trzymając go za rękę.
Było około godziny 15 i dziewczyna wreszcie obudziła się. Na sali była sama, a jej przyjaciel ciągle się nie budził. - Ell, obudź się już. - Mówiła zaspana, wiedziała że przyjaciel jej nie słyszy mimo to chciała wierzyć, że ciągle wszystko jest w porządku. Nagle na salę wpadła Kelly, blondynka odruchowo puściła rękę przyjaciela.
- Rany Rydel! Co się stało? - Spytała przerażona, dziewczyna ją rozumiała w końcu czuła to samo co ona.
- Ratliff w nocy spadł ze schodów, jeszcze nie wiem co się stało. Kto Cię poinformował, że on tu jest?
- Rocky, zadzwonił do mnie około 20 minut temu, akurat byłam w pobliżu. Nic mu nie jest?
- Wyzdrowieje, ale nie wiadomo kiedy się obudzi. Czekam tu od 3 nad ranem, moi kochani braciszkowie za to poszli się wyspać i nie mam im tego za złe, zwłaszcza Rikerowi... - Rzekła ze smutkiem w głosie, dziewczyna przyjaciela już w ogóle nie słuchała ostatniej części wypowiedzi Delly tylko kleiła się do Ellingtona. - To ja sobie już pójdę. - Wyszła z sali i wróciła na poczekalnie. -" Dlaczego akurat ona? Widują się raz na miesiąc, a mimo to są razem. O wiele szczęśliwszy byłby ze mną... CO? Nie Rydel! Stop, nawet tak nie myśl!! Jest szczęśliwy i to się dla Ciebie liczy!" - Myślała... Po godzinie brunetka wreszcie wyszła.
- Ja już muszę lecieć! Mam pilne sprawy do załatwienia, proszę Cię zajmij się nim. - Zniknęła tak szybko jak się pojawiła. A Ryd poszła do niego z powrotem, chciała być przy tym kiedy będzie się budził. Mijały godziny, ale on ciągle leżał... W końcu dziewczyna zrobiła się głodna i poszła do automatu ze słodyczami aby coś przekąsić. Wzięła 3 batoniki i wróciła. - Obudziłbyś się w końcu. Ile można na Ciebie czekać? - Mruknęła z uśmiechem do bruneta. I dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie wie co tak dokładnie mu jest, ruszyła więc do lekarza, który wpuścił ją do pomieszczenia. - Emm... przepraszam, ale co tak właściwie jest mojemu przyjacielowi?
- Ah.. no tak nie powiedziałem wam! Zwichnął sobie kostkę, widocznie jak "wylądował" to musiała mu się źle ułożyć, ogółem jest poobijany i ma lekki wstrząs mózgu.
- A czy wiadomo kiedy się mniej więcej obudzi?
- Może w każdej chwili i najlepiej, aby ktoś bliski był z nim, jeśli zobaczyłby lekarza mógłby doznać szoku.
- Rozumiem to ja już do niego wrócę. - Reszta dnia minęła spokojnie. Nagle na salę wszedł Riker.
- Mała zabieram Cię stąd. - Zaczął.
- Ja chcę tu zostać.
- Jak długo masz zamiar tu siedzieć?
- Dopóki się nie obudzi.
- Nie możesz tu tyle siedzieć, przecież w końcu z głodu umrzesz, on się może równie dobrze obudzić za miesiąc.
- Ale może też teraz, w każdej chwili...
- Ry...
- Zostaję tu i koniec! - Przerwała mu.
- Dobra, ale chociaż przywiozłem Ci coś do jedzenia i picia. - Podał siostrze obiad i butelkę wody o smaku cytrynowym. Dziewczyna zjadła posłusznie posiłek i dopiero wtedy blondyn opuścił szpital. Była godzina 24 a on dalej spał. Mimo to blondynka nie poddawała się i czekała... czekała... Wreszcie zasnęła, ale zanim to zrobiła musiała złapać go za rękę, tak by miała pewność, że wszystko jest dobrze. Jego dotyk działał na nią kojąco...
Godzina 6 rano. -" Mhm... Wstałam dość wcześnie, pewnie dlatego, że wczoraj po południu się wyspałam, a ty ciągle tu leżysz i nie masz zamiaru wstać?" - Myślała, coraz bardziej martwiło ją to, że Ellington się nie budzi. Spojrzała na maszynę, tętno i bicie serca było w normie więc póki co nie miała powodów do zmartwień. Ciągle trzymała jego rękę i prosiła żeby w końcu się obudził... Godzina 12 i... wreszcie nastał moment... Otworzył lekko oczy...

Z perspektywy Ratliffa:
-" Cały obraz jest zamazany, mimo wszystko czułem na sobie czyiś dotyk." - Myślał, coraz szerzej otwierał oczy, zobaczył Rydel, która od razu się w niego wtuliła. - Au. - Jęknął, blondynka zaczęła płakać.
- Już myślałam, że nie wrócisz do świata żywych. - Uśmiechnęła się, on wytarł jej łzy z policzka.
- Nic mi nie jest... Tak sądzę, tylko strasznie boli mnie głowa.
- Hmmm... Ciekawe czemu? Może dlatego, że jak spadałeś ze schodów zaryłeś o nie głównie głową, przez co masz tam teraz bandaż.
- Niewiele pamiętam z tego co się działo wtedy.
- O 2 w nocy usłyszałam jakiś huk i zobaczyłam, że ktoś leży na podłodze. Jeszcze nie wiedziałam, że to ty. Sprawdziłam tętno, było w porządku i zadzwoniłam po karetkę. Gdy Cię zabierali wreszcie poznałam Cię, 30 minut później pojechaliśmy do szpitala, czekam tu od dwóch dni bez przerwy... W ogóle to... Straszna ciapa z Ciebie. - Uśmiechnęła się. - A i była tu też Kelly. - Dodała po chwili. - Nie rozumiem Cię, jak można kochać kogoś kto wiecznie nie ma dla Ciebie czasu, jest zajęta tylko swoją karierą i sobą.
- Nie lubisz jej?
- Um... Co? No... Nic do niej nie mam. - Speszyła się dziewczyna. - Mam do Ciebie takie drobne pytanko.
- Mianowicie?
- Słyszałeś coś jak leżałeś tu nieprzytomny?
- Eeee... Nie, jak miałbym słyszeć. - Skłamał, słyszał wszystko... -" Może jednak nie chciałbym słyszeć niektórych zdań, ale co mam teraz zrobić? Nie powiem jej wprost, że nie czuję tego samego, to byłby dla niej zbyt wielki cios, nie wiem jak jej to powiedzieć. Może lepiej siedzieć cicho??" - Rozmyślał.
- Aha. Idę do doktora, powiem mu że się wybudziłeś. - Wyszła z sali i poszła tam gdzie mówiła, lekarz od razu poszedł przebadać pacjenta, Rydel mogła siedzieć z nim to tylko rutynowe badania.
- Dobrze, a teraz zdejmij koszulkę. - Brunet wykonał polecenie, ci zbadali jego pracę serca... - Wszystko powinno być w porządku. Jeśli nic do jutra się nie stanie zostaniesz wypisany. - Orzekł mężczyzna. Atmosfera w pomieszczeniu panowała dość sztywna.
- Jeśli chcesz możesz już wrócić do domu. - Uśmiechnął się.
- Aż tak bardzo chcesz się mnie pozbyć? - Zrobiła smutną minę.
- Nie, ale nie chcę Cię tu trzymać na siłę.
- Spokojnie, jestem tu z własnej woli. - Ponownie złapała go za rękę. Brunet zamknął oczy i postanowił przemyśleć wiele spraw. -" Muszę jej to jakoś wyjaśnić nie raniąc jej, ale jak ja mam to zrobić? Każdy sposób wydaje się być zły. Jeśli się nie odezwę, może sobie zrobić złudne nadzieje, jeśli zaś powiem jej coś jej serce pęknie. Chyba nie ma łagodnego sposobu, aby przekazać jej, że ja zupełnie tak na nią nie patrzę. Nie mam pojęcia co zrobić." - Martwił się... Chłopak otworzył oczy. -" Mimo wszystko muszę być wobec niej fair." - Wziął głęboki oddech. - Rydel...
- Tak?
- Ja... muszę Ci coś powiedzieć...
- Nie zapowiada się najlepiej. - Dziewczyna wyraźnie się przestraszyła, że zaraz usłyszy to czego tak bardzo słyszeć nie chciała...

Uhuhu C.D.N. Jak myślicie co powie jej Ell? Czy będą w końcu razem? Czy może jednak on dalej będzie z Kelly? Tego dowiecie się w następnym rozdziale!

Z perspektywy Rossa:
Cała rodzinka już funkcjonowała w miarę normalnie, Laura została z Rossem na noc i czekała na wieści. Wreszcie telefon się odezwał odebrał najstarszy. -Aha... Dobrze... Zaraz będziemy! - Powiedział i odłożył słuchawkę.
- Ell się obudził możemy do niego pojechać. - Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do budynku... Dotarli i od razu weszli do pomieszczenia gdzie leżał brunet, blondynki już tam nie było. - A gdzie Rydel? - Spytał najstarszy.
- Wyszła przed chwilą. - Starał się udawać, że nic się nie stało. Lecz młody wyczuł, że on coś przed nimi ukrywa. Teraz najważniejsze było żeby odrobić te 2 dni, które Ell przespał. - No to co stary? Odrabiamy te 2 dni? - Zaczął Rocky jakby czytał w myślach blondaska.
- Pewnie, jak tylko jutro mnie wypiszą od razu zaczniemy. - Chłopacy uśmiechnęli się, a Laura tylko zachichotała po nosem. Kiedy Rocky i Riker już wyszli i czekali w samochodzie na Rossa on postanowił przeprowadzić rozmowę z Ratliffem.
- Co się stało z Rydel? Jeszcze wczoraj nie chciała stąd wychodzić, dziwne to trochę. - Zaczął blondyn.
- Emm... Nic się nie stało chyba po prostu miała mnie dość. - Zawahał się.
- Słuchaj... Jesteśmy przyjaciółmi, ale jeśli mojej siostrze coś się stanie z twojej winy to nie ręczę za siebie. - Wyszedł. -" Co on jej takiego powiedział? Przecież nie poszła sobie tak nagle do domu spotkalibyśmy ją po drodze..." - Wsiadł do auta wreszcie bracia oraz Laura mogli pojechać do domu. Weszli do budynku i było tam pusto... Riker od razu wyszedł z domu. -" O nie, teraz idę za tobą, mam dość tego, że coś przed nami ukrywacie". - Wziął w rękę swoją czarną skórzaną kurtkę i ruszył za bratem. On kierował się w stronę parku... -" Tam siedzi cała zapłakana, a obok niej mój kochany braciszek... Dość tego, albo teraz mi powiedzą o co chodzi, albo..." - Doszedł do miejsca, w którym siedziało rodzeństwo.
- Powiecie o co chodzi, czy nie?
- To raczej nie twoja sprawa młody. - Delly ciągle płakała. Młody ukucnął przy dziewczynie.
- Co się stało siostra? - Złapał ją za ramię. Tym razem w jego głosie dało się usłyszeć troskę.

Rozdział 18

 Ten rozdział będzie specjalny bo dam mu tytuł!!
PS. Wena mnie napadła więc może pociągnę do 20 rozdziału bez problemu xD

Rozdział 18

"- Ja go kocham rozumiesz? Kocham go i nie mogę znieść, że jest szczęśliwy z inną! Mimo wszystko jego szczęście jest dla mnie najważniejsze dlatego się nie odzywam!"

 

Z perspektywy Rossa:
Było jeszcze 30 minut do przyjścia dziewczyny naszego przyjaciela. Nagle młody usłyszał jak ktoś schodzi z góry... Była to Rydel i wyglądała tak jak zwykle! Uśmiechnięta pogodna i w ogóle nie wygląda jakby płakała, to było dziwne przecież jak chciał z nią rozmawiać nic mu nie powiedziała i spławiła blondynka zapłakanym głosem. - Rydel, wszystko w porządku? - Zaczepił na powitanie Riker, on musiał coś wiedzieć.
- Emm.. Tak, wszystko okej Riker. - Odpowiedziała z uśmiechem, mimo to wszyscy wiedzieli, że był sztuczny.
- Ryd, chodź tu do mnie. - Powiedział do siostry.
- Hmh, co chcesz Ross?
- Powiesz mi co się stało wtedy w twoim pokoju?
- Um... Musiałam przemyśleć parę spraw. Już jest okej, nie martw się tak młody. - Teraz uśmiechnęła się naprawdę.
- Em... No dobra wybaczę Ci tego młodego przez to, że nie czułaś się dziś zbyt najlepiej. I jeszcze jedno pytanie: Nie za krótko się odpicowywałaś? Przecież na pewno wyglądałaś okropnie. - Uśmiechnął się chytrze blondyn, a Delly rozczochrała mu fryzurę. Na całe mieszkanie rozległ się dzwonek do drzwi... Ellington otworzył i zaprosił tę osobę do środka, do domu weszła przepiękna brunetka, Ross i Rocky rozdziabili buzie ze zdziwienia, Rydel posmutniała, a Riker objął siostrę starając się ją pocieszyć. Wreszcie obiad się zaczął. [Od aut. chyba nie muszę mówić co jest na obiad? Nie chcę mi się xD weźcie sobie jakieś danie wyobraźcie xD] Rydel usiadła obok Rikera i Rossa, obok najstarszego siedział Rocky, obok bruneta siedział ich gość i obok Kelly Ell, a obok niego też najsmłodszy. Niby było cicho, ale ktoś to musiał przerwać. Ten ktoś to Rocky. - Jak wam się układa? - Zaczął.
- Dobrze. - Oznajmiła entuzjastycznie. Ross szepnął do Ell'a.
- Wow, fajna ta twoja dziewczyna. - A on odpowiedział.
- Odwal się od niej. - I w końcu ta dwójka wybuchła śmiechem. Reszta obiadu przebiegła bez przeszkód, nawet Rydel śmiała się, więc Ross stracił na jakiś czas czujność i zapomniał o tym co było. Obiad skończył się około godziny 18. Kelly wyszła z domu razem z Ell'em, który ją odprowadził. 20 minut później wyszli również Rydel i Riker.

Z perspektywy Rydel:
-" Muszę się przejść, nie umiem dalej udawać, że nic się nie dzieje! Nie dam rady..." - Myślała cały czas idąc przed siebie dość wolnym korkiem. - Rydel poczekaj! - Zawołał blondyn, który wyszedł zaraz za siostrą, ona zatrzymała się.
- Ja nie dam rady... - Wtuliła się w brata. - Nie potrafię udawać, że nic się nie dzieje! - Z oczu poleciało jej kilka łez.
- Spokojnie mała, wypłacz się. - Powiedział z troską w głosie, martwił się o siostrę.
- Ja go kocham rozumiesz? Kocham go i nie mogę znieść, że jest szczęśliwy z inną! Mimo wszystko jego szczęście jest dla mnie najważniejsze dlatego się nie odzywam! - Powiedziała na głos to co myślała gdy Ross do niej przyszedł, chciała mu to powiedzieć, ale nie starczyło jej odwagi.
- Jeśli go kochasz to mu to powiedz, im dłużej będziesz to w sobie dusić tym trudniej Ci będzie to powiedzieć, nawet jak zerwie ze swoją dziewczyną. - Starał sie pocieszyć Delly, lecz na darmo.
- Ja... nie potrafię! Ukrywam to od roku przed wami wszystkimi!
- Od roku?! - Zdziwił się Riker. - Wtedy jeszcze nie chodził nawet z Kelly!
- Wiem, ale wtedy też nie miałam odwagi się do tego przyznać... Co ja mam zrobić?
- Siostra ty zrobisz co uważasz za słuszne, ja mogę Ci tylko doradzić. Dobra rada ode mnie: Powiedz mu o tym. A teraz przemyśl to na spokojnie i sama. - Blondyn wrócił w stronę domu, a dziewczyna postanowiła jeszcze pospacerować po mieście.
-" Tu nie ma o czym myśleć! Jeśli mu coś powiem to zepsuje jego związek z Kelly, zaś jeśli nic nie powiem całe życie będę nieszczęśliwa. Jednak mimo wszystko najważniejsze jest dla mnie jego szczęście!" - Myślała Rydel chodząc zapłakana po mieście. Do domu wróciła o 20, była więc zmęczona 2-godzinną podróżą po mieście i w nie najlepszym stanie przekroczyła próg drzwi. Na starcie zaczepił ją Ell.
- Emm... Ryd nie wiem czy wiesz, ale jesteś cała rozmazana.
- Ehhh... Wiem Ratliff. - Powiedziała oschle i poszła na górę do łazienk, zmyła makijaż, przebrała się w piżamę i poszła spać...
Około 2 nad ranem.
Blondynka usłyszała dość głośny huk, jakby ktoś spadł ze schodów... Od razu zareagowała i wstała z łóżka, trochę jej się zakręciło w głowie, ale mimo to poszła sprawdzić co się stało. Reszta rodziny ciągle spała. - Ich to by porządne pacnięcie w łeb nie obudziło. - Mówiła do siebie po cichu, była już na schodach i zobaczyła, że ktoś tam leży... Szybko podbiegła do tej osoby i sprawdziła tętno, było słabe. Od razu zadzwoniła po pogotowie, chociaż ręce jej się trzęsły. Po 20 minutach karetka przyjechała... Dopiero wtedy zobaczyła, że na ziemi leżał Ratliff... Wtedy wstał Riker, usłyszawszy syrenę zbiegł szybko na dół i sprawdził co się dzieje, zobaczył blondynkę całą we łzach. - Co się stało?? - Spytał zdenerwowany obejmując siostrę.
- Ra... Ratliff...
- Co z nim.
- On... spadł... ze... schodów. - Delly wtuliła się w brata jak mogła, z jej oczu leciał strumień łez, na podłodze leżała kałuża krwi wymieszana ze słonymi łzami Rydel. W końcu i reszta rodziny się obudziła, Riker opowiedział im co się stało, a oni nie mogli uwierzyć... Minęło około 30 minut i wreszcie Rocky się odezwał.
- Jedziemy do niego! Przecież on teraz nas potrzebuje.
- Rocky, to twój pierwszy dobry pomysł w życiu! - Powiedział Ross i wszyscy wsiedli do samochodu, prowadził brunet, z przodu obok kierowcy siedział najmłodszy 17-latek, a z tyłu Rydel, która cały czas była wtulona w swojego brata, tylko on mógł sobie wyobrazić jak ona się czuje, tylko on wiedział o co tak naprawdę chodzi Delly... - Wiesz o co jej chodzi? - Szeptał najmłodszy na tyle, że blondynka go słyszała.
- To jest dziewczyna, ona wszystko przeżywa, zwłaszcza, że ona go traktuje jak członka rodziny, tak samo zareagowałaby gdyby tobie coś się stało. - Odpowiedział mu brat.
- Racja. - Po tej krótkiej rozmowie byli już pod budynkiem szpitalnym, cała czwórka weszła do niego i usiedli w poczekalni. Dziewczyna siedziała na krześle gapiąc się w podłogę, ledwo umiała powstrzymać łzy, a najstarszy ciągle nad nią czuwał... Minęło już pół nocy, była godzina około 4 nad ranem, Rocky i Ross już spali, pozostała dwójka dzielnie czuwała. - Rydel idź spać... - Powiedział Riker.
- Nie dopóki nie dowiem się co z nim.
- Oprzyj się o mnie, a ja Cię obudzę jak tylko lekarz się pojawi. - Po 10-minutowej namowie dziewczyna wreszcie zasnęła, była przemęczona tym co się działo...

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 17

Rozdział 17

Z perspektywy Ratliffa:
Dwójka przyjaciół wróciła do domu i Ell od razu poszedł zmienić koszulkę, brudną wrzucił do prania, natomiast z szafki w swoim pokoju wyciągnął czystą. - Okej, to może przejdziemy się na pizzę? - Spytał z uśmiechem.
- Um... Jasne. - Ta również się uśmiechnęła. Ruszyli w stronę najbliższej pizzerni i weszli do lokalu. - Jaką bierzemy?
- Hmm... Może szynka, ser, ananas? - Zaproponował brunet.
- Albo może... szynka, pieczarki?
- Raczej sądzę, że ananas lepszy jest niż pieczarki, zresztą gdzie ser? Pizza bez sera to nie pizza... - Udawał oburzonego.
- No dobra weźmiemy jak chcesz, ale nie przepadam za ananasem.
- To ja sprawię, że go polubisz. - Uśmiechnął się uroczo do blondynki, ta odwzajemniła ten gest. Po około 30 minutach pizza była już zamówiona i leżała na stole, Rydel niechętnie zajadała się pizzą. - Jedz ją bo pożałujesz tego... - Uśmiechnął się złowieszczo.
- Um... O co Ci chodzi? Mam się bać?
- Jeśli nie zjesz chociaż dwóch kawałków to tak. - Odrzekł, blondyna zaśmiała się cicho i wróciła do niechętnego spożywania produktu. - Co ja mówiłem? - Spytał ze złowieszczym uśmiechem.
- Hmh... Może co, teraz zaczniesz mnie karmić?
- Um... Nie myślałem o tym, aż do teraz... - Zachichotał cicho.
- Idź ode mnie! - Blondynka udała obrażoną, założyła ręce na piersi i odwróciła głowę od przyjaciela.
- Oj no nie fochaj. - Zrobił minę zbitego pieska.
- Pff... Rossowi to lepiej wychodzi. - Powiedziała śmiejąc się z bruneta, ten za wszelką cenę chciał "odfochać" przyjaciółkę.
- Oj no prooooszę! - Próbował ubłagać blondynkę, ta ledwo mogła wytrzymać nie śmiejąc się, mimo to starała się udawać poważną. - No błagam Rydel! Delly! Błagam Cię!! - Prosił dalej...
- No dobra, wybaczę Ci. Ale musisz coś dla mnie zrobić.
- Co chcesz!
- Zjedz za mnie tą pizzę! - Ratliff niechętnie wykonał polecenie dziewczyny, ta uśmiechnęła się zwycięsko.
- Wy zawsze ulegacie. - Zaśmiała się.
- A żeby Cię piorun trzasnął. - Udawał złego, ale wszyscy dobrze wiedzieli, że nie mógł się długo złościć na swoją przyjaciółkę. W śmiechu przebiegł im cały dzień, po wyjściu z pizzerni poszli jeszcze na spacer przez plażę i do parku. Wrócili do domu około godziny 22, byli już strasznie zmęczeni. Weszli do domu i zastali całą rodzinkę w komplecie... Oczywiście nie obyło się bez pytań Rossa i dociekliwości Rockiego. - Gdzie byliście? - Rzucił na powitanie najmłodszy blondyn.
- Ej ja tu jestem starszy, ja powinienem o to pytać... Więc... Gdzie byliście? - Najstarszy powiedział.
- Um... na pizzy. - Odparła Rydel.
- Czemu tak późno wróciliście? - Spytał znów Riker.
- Em... poszliśmy jeszcze na spacer. - Tym razem odpowiedział Ell. Nagle wszyscy ucichli... W końcu musiało paść to pytanie.
- Jesteście razem? - Przerwał ciszę dotąd nie odzywający się Rocky.
- CO?! - Wykrzyknęli chórkiem.
- Em... um... nie, Ratliff ma przecież dziewczynę... - Po tych słowach Delly widocznie posmutniała.
- "Co jej jest? Przecież to racja, mam dziewczynę Kelly." - Pomyślał brunet, wzruszył ramionami i wtedy zadzwonił do niego telefon.
- Heej kotku! - Powiedziała jego dziewczyna.
- Kelly! Kochanie! Co tam u Ciebie?
- A nic nowego, mam pytanie. Mogłabym wpaść jutro do was na obiad?
- Em... Jasne wpadaj kiedy chcesz! - Uśmiechnął się i rozłączył. - Hej słuchajcie, jutro Kelly wpada do nas na obiad. - Orzekł przed wszystkimi...

Z perspektywy Rydel:
Gdy chłopak wypowiedział te słowa blondynka nagle poczuła jakby w niej coś pękło, miała przyjechać dziewczyna Ellingtona, chłopaka w, którym zakochała się jakiś rok temu. -" Nigdy wcześniej nas nie odwiedzała, a są razem jakieś pół roku, co ona nagle tak chce się tu pojawić?" - Myślała dziewczyna, postanowiła iść do swojego pokoju i bez słowa ruszyła tam gdzie mogła pobyć sama i wszystko przemyśleć... Nie wiedziała już co dzieje się z chłopakami, po prostu rzuciła się na łóżko i lampiła w sufit, to był dla niej ogromny cios, ale sama jest sobie winna, mogła powiedzieć przyjacielowi co do niego czuje, miała na to całe 6 miesięcy. Nie była zła na Kelly, nic do niej nie miała, tylko była wręcz wściekła na siebie! Chciała się teraz komuś wygadać... Wtedy jak na zawołanie do pokoju wszedł Riker. - Siostra wszystko okej? - Spytał patrząc na dość marnie wyglądającą blondynę.
- Umm... Tak... Eee... nie. - Powiedziała po chwili namysłu.
- Co jest mała? - Rzucił z troską w głosie.
- Hmh... Nie chcę o tym rozmawiać. - Usiadła na łóżku i gapiła się w podłogę.
- Gadaj... - Uśmiechnął się złowieszczo blondyn.
- Nie... nie błagam nie! - Wybuchła śmiechem blondynka, bo najstarszy zaczął ją łaskotać.
- Powiesz co Ci na sercu leży? - Nie przestawał.
- N.. nie.. hahah... błagam przestań. - Mówiła przez łzy. - No dobra... Po.. powiem o co chodzi tylko... przestań! - Blondyn zaprzestał i "zamienił się w słuch". - Emm... Bo tu chodzi o...
- O...?? - Nie dawał jej spokoju.
- ...O, o jutrzejszy obiad. O Kelly i o Ella. - Powiedziała zastanawiając się czy to dobry pomysł, że mówi to wszystko, jednak to był jej brat. - Chodzi o to, że...
- Zakochałaś się w nim? - Dokończył za nią.
- Umm.. tak. - Powiedziała z żalem - Najgorsze jest to, że będę musiała patrzeć na nich jak się przy mnie obściskują.
- Nie musisz, mogę powiedzieć, że źle się czujesz. Po prostu nie wychodź z pokoju. - Uśmiechnął się i objął dziewczynę. - A na razie idź spać. - Powiedział i wyszedł z pokoju.
- Emm.. Riker? Dziękuję. - Rzuciła do niego uśmiechem, a ten poszedł już, blondynka jak najszybciej położyła się spać. Około godziny 23 zasnęła...
Następnego ranka około godziny 10 już prawie wszyscy byli na nogach, wszyscy prócz oczywiście Rossa. - Ja go pójdę obudzić. - Powiedziała Delly, ruszyła na górę w stroju pokoju blondaska i otworzyła drzwi. - ROSS LENIU WSTAWAJ JUŻ 10!! - Wydarła mu się w drzwiach, a ten jak oparzony wyskoczył z łóżka.
- Jezuu, Rydel chcesz żebym zawału dostał?
- Hmh... Tak. - Uśmiechnęła się dziewczyna i zeszła na dół. - Młody zaraz przyjdzie.
- Tylko nie młody! - Powiedział blondasek schodząc i zakładając koszulkę. - Co na śniadanie? - Spytał.
- Jajecznica. - Powiedział Riker i podał do stołu. Rodzina w miłej atmosferze zjadła śniadanie... Tylko jedyna dziewczyna w zespole była jakaś taka niemrawa.
- Emm... Rydel wszystko okej? - Spytał Rocky.
- Um..? Taak po prostu zamyśliłam się... Dziękuję. - Odłożyła pusty talerz po zjedzeniu i poszła do siebie.
- Coś jej się stało? - Powiedział Ross kiedy ta jeszcze mogła to usłyszeć i poszedł za siostrą, wszedł do jej pokoju bez pukania i zastał ją przykrytą kołdrą, zasłoniła nawet twarz.
- Idź stąd młody! - Rzuciła, z jej głosu można było wywnioskować, że płakała.
- Ryd, co Ci jest? - Spytał siadając na łóżku.
-" Kocham go rozumiesz? Kocham go i nie mogę znieść tego, że jest szczęśliwy z inną! Mimo wszystko jego szczęście jest dla mnie najważniejsze dlatego się nie odzywam." - Pomyślała. - Nic! Idź sobie!
- Rydel, powiesz mi o co Ci chodzi? Nie masz humoru już 2 dzień, a to do Ciebie nie podobne! - Uniósł się lekko blondyn, tym razem odpowiedziała mu głucha cisza. - Nie chcesz nie mów. - Wreszcie sobie odpuścił i powoli wyszedł z pokoju. Blondynka pogrążyła się we własnych myślach, nie mogła znieść tego, że przez te pół roku co miała okazję nie powiedziała chłopakowi co czuje, że wszystko schrzaniła i mogła już nie mieć drugiej szansy! -" Oni są tak do siebie dopasowani, nie ma szans żeby zerwali, a nawet jeśli to nie powinnam z tym wyskakiwać." - Myślała dalej, dochodziła godzina 14, za godzinę miała zjawić się Kelly. - Chcę do nich zejść, ale nie mogę. - Powiedziała do siebie patrząc się w sufit.

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 16

Rozdział 16

No patrzcie, może uda mi się napisać jeszcze kilka rozdziałów... Ale wiecie to nie jest proste. Najgorsze jest to, że mam pomysły na 2 bloga, ale nie na tego :(

Z perspektywy Laury:
 Koncert miał być za 2 godziny, Laura już była gotowa, czekała teraz na Ness, która jakoś nie spieszyła się żeby iść tam. - Van! Szybciej proszę! - Powiedziała rozdrażniona brunetka.
- Idę, idę! - Rzekła siostra i wyszła już z łazienki. - Jaka ty niecierpliwa... - Rzuciła i wyszły obie, Laura chciała jeszcze skoczyć do Rossa i razem pójdą na arenę. Doszły do domu, drzwi otworzyła Rydel i ciepło powitała dziewczyny. - Hej! Sory, ale Rossa nie ma, zgubił nam się jak wyszedł się przejść. Powiedział, że dojdzie na koncert.
- Okej, kiedy wychodzimy?
- Na piechotę to jest około godziny drogi, samochodem 20 minut, więc zaraz wychodzimy bo musimy się przygotować. - Powiedziała blondynka i zaprosiła ich do pokoju hotelowego.
- Heej! - Rzucił Rocky, kiedy zszedł na dół, po chwili pojawił się też Riker, Ell i RyRy.
- Gotowi chłopacy?? - Spytała jedyna dziewczyna w zespole.
- Tak. - Powiedzieli chórkiem. Wszyscy wyszli z domu. Mieli 1 godzinę i 20 minut na dojście na arenę. Już po 20 minutach byli na miejscu i zauważyli Rossa, który gada z jakimiś ludźmi. Podeszli do niego i powitali. - Ross, a co ty tu robisz?? - Spytał najstarszy.
- Czekam na was, koncert zaczyna się za... godzinę, to idziemy?? - Cała banda ruszyła w stronę miejsca gdzie miał się odbyć występ.
- A oni? - Spytał Rocky.
- A to są Nicole i Elliot, poznałem ich kiedy wychodziłem z hotelu, też wybierali się na nasz koncert. - Powiedział blondyn. Wszyscy przywitali się ze sobą. Po godzinie koncert się rozpoczął, Laura siedziała za kulisami. Zaczęli występ od piosenki "Fallin For You" potem "Crazy 4 U" następnie "Ready Set Rock", "Here Comes Forever" i na zakończenie "Loud". Koncert skończył się około 14 godziny, jeszcze rozdawanie autografów i można było wrócić do domu, zmęczone rodzeństwo i Ell poszli do swoich pokoi jedynie Rydel rozłożyła się na kanapie, Laura siedziała w pokoju hotelowym razem z Rossem.

Z perspektywy Rydel
Blondyna siedziała na kanapie i myślała. - O czym? Chyba raczej o kim... Konkretnie to o... - Z przemyśleń wyrwał ją Riker. - Siostra co tak siedzisz? - Spytał najstarszy.
- A... Emm.. Nic... Tak sobie... myślę. - Posłała bratu sztuczny uśmiech i wyszła z domu.
- O co jej chodzi? - Powiedział pod nosem blondyn zanim jego siostra jeszcze wyszła. Ta spacerowała sobie po ulicach Los Angeles, słońce delikatnie ją ogrzewało, co jakiś czas podchodzili fani i prosili o autograf, blondynce zawsze sprawiało przyjemność robienie sobie zdjęć z fanami było tak i tym razem, po kilkunastu minutach Rydel miała taki humor jak zawsze. Postanowiła sobie, że zje sobie loda, miała szczęście bo akurat stała obok budki z lodami. Wzięła truskawkowe i malinowe, dalej podróżowała po ulicach swojego miasta, znała je bardzo dobrze więc nie wchodziło w grę się tu zgubić. Szła myśląc sobie o wszystkim, a zarazem o niczym. Nagle uderzyła w kogoś i połowa jej loda wylądowała na koszulce tej osoby. - Emm... Sory. - Powoli podniosła wzrok i okazało się, że to był to Ratliff. - Hehe Rydel! Co ty tu robisz. - Uśmiechnął się zlizując z siebie lody. - Emmm... masz zamiar tak wrócić do domu? - Spytała blondyna.
- No w sumie racja, przydałaby się bluza. - Powiedział lekko zakłopotany.
- Hmm... Weź moją. - Podała mu odzienie.
- Emm.. Nie obraź się, ale to Ross gustuje w różowym, ja niezbyt.
- Ubierasz to, albo wracasz z różową plamą na klacie, co wolisz?
- Racja. - posłusznie ubrał bluzę...
_____________________
C.D.N. Podzielę go tak jakoś, bo chcę coś zrobić xD... A co to maybe dowiecie się w nexcie xD
_____________________
Słuchajcie ja też wyjaśnię kilka nieścisłości, jak to zrobił ktoś, na jakimś blogu... Ehh za dużo ich xD...

- Pocałunek: Ross i Laura po zerwaniu się pocałowali, bo wciąż się przecież kochają.
- Występ R5 w Miami: Powinien odbyć się w dzień kiedy Laura przyjeżdża do M.U.N.Y. ale tę datę zmieniam na to, że koncert będzie za 2 miesiące od przyjazdu dziewczyny do szkoły muzycznej xD...
- Więcej nie pamiętam, ale jak coś się przypomni to wam dopiszę xD...

Ogłaszam konkurs!!

Konkurs polega na tym, że macie odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących tak: Mojego bloga o A&A, Tego bloga, serialu oraz ciekawostek o R5 xD... No tych pytań to na rozgrzewkę będzie 5 a potem 20 pytań, po 5 z każdej "kategorii"... No to co... Aha nagroda to... wybierzcie sobie coś :P.

Rozgrzewka:
1. Ile odcinków ma 2 sezon A&A?
2. Wymień dziewczyny Austina [dotychczasowe]
3. Jak ma na imię piesek, którego często widujemy razem z Rossem i ekipą serialu, oraz jest często na planie xD... Nie wiem jak to opisać no ten mały piesio słodziaśny!
4. Czy Ross ma prawo jazdy?
5. Czy Austin i Ally na moim blogu są razem.

Mój blog o R5:
1. Czy Elliot i Nicole są razem?
2. Czy Ell ma dziewczynę?
3. Czemu Laura i Ross nie mogą być razem
4. W którym rozdziale po raz pierwszy pojawiła się Olivia?
5. Jakie imię nie występuje w moim opowiadaniu?:
a) Nicole
b) Laura
c) Allyson
d) Ellington

Mój blog o A&A:
1. O co Austin poprosił Ally, gdy wreszcie powiedział co mu leży na sercu jakiś czas przed jego koncertem?
2. Ally miała kiedyś psa, jak miał na imię i jaka to była rasa oraz kiedy zmarł.
3. W którym rozdziale Austin i Ally po raz pierwszy się pocałowali?
4. Czy Trish i Dez wiedzą co się stało w parku rozrywki?
5. Na co zmarł tata Ally?

Serial Austin i Ally xD:
1. Opisz krótko ostatni odcinek 1 sezonu Asutina i Ally [Nie kopiować z żadnych źródeł w necie chcę żebyście WY to opisali]
2. W jakich okolicznościach Auslly się pocałowali?
3. Kto przyglądał się pocałunkowi?
4. Czy Trish i Dez się lubią?
5. Czy Dez przytulił kiedyś Trish? Jeśli tak to w jakich odcinkach.

Ciekawostki o R5:
1. Ulubiona gra Rossa.
2. Ulubiony kolor Rydel. [takie banalne xD]
3. Czy Ross miał kiedyś dziewczynę na poważnie?
4. Czy Riker aktualnie jest w związku?
5. Kto jest menagerem zespołu?

Odpowiedzi wysyłajcie na gg: 43016333, lub na email pauborrrr@gmail.com no więc! Zaczynamy konkurs kończy się 9 lipca, bo 10 wyjeżdżam xD